Na piratów nie ma rady?

Na piratów nie ma rady?

Od wielu lat powtarza się argument (szczególnie silny w czasach ACTA), że piractwo jest tak powszechne i tak niepodważalne, że wydawcy po prostu nie mają dość środków, by z nim walczyć. Stwierdzenia z gatunku „odrasta jak wielogłowa hydra” są i były na porządku dziennym wśród argumentów przedtawianych przez właścicieli majątkowych praw autorskich (a już w szczególności: organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi jak ZAiKS czy ZPAV).

Dwa drobne przykłady zdają się temu przeczyć. Pierwszy to casus m.in. filmu ,,Jesteś bogiem” o słynnej Paktofonice. Choć po sieci krążyły liczne pliki o długości ok. 700MB i właściwym tytule, faktycznego filmu w czasie gdy był on w kinach znaleźć się praktycznie nie dało – być może siódmy czy dziesiąty z kolei plik pobrany był już tym właściwym, ale większość chętnych poddawała się po trzecim :). Potem ten sam trick zastosowano do filmu ,,Wałęsa”, choć tu sprawa była o tyle prostsza, że tag ,,Wałęsa” sam zamulał możliwość znalezienia faktycznego filmu z Robertem Więckiewiczem. Można? Można

Tyle, że mowa o krajowych produkcjach w małym państwie nad Wisłą – być może to globalna hydra jest nie do pokonania? Tu w odpowiedzi pojawia sie drugi casus, który dzieje się na naszych oczach. W caaaaałym internecie nie idzie znaleźć ani filmu ,,Expendables 3”, ani filmu ,,A Most Wanted Man”. Znikają nawet napisy do nich z serwisów-repozytoriów napisów! Nie wierzycie? Spróbujcie!

Czyli da się chronić właśność intelektualną nawet w czasach internetu i zgnilizny moralnej. Oczywiście nie wiemy, ile to kosztuje (tj. ile właściciel majątkowych praw autorskich musi wydać na taką usługę, którą ktoś mu świadczy). Nie wiemy też, czy te koszty są współmierne do ewentualnych strat. Ale nikt nie wie stawiając płot wokół swojego domu, czy ktokolwiek wejdzie na teren jego posiadłości i cokolwiek mu skradnie – a nie obraża się za to na świat.

Inna sprawa, to fakt, że nieautoryzowane udostępnianie w serwisach share'ingowych pozwalało także na większy pluralizm w dostępie do kultury. Jestem Chińczykiem mieszkającym w Niemczech? Nie muszę iść do kina na francuski film z niemieckimi lektorami – mogę ściągnąć z sieci oryginalną wersję językową z chińskimi napisami. Jestem osobą przykutą do wózka i mieszkam daleko od jakiegokolwiek kina – ściągam i oglądam w domu. A przez internet kupuję bilet do dowolnego kina, w którym się po prostu nie objawiam. Proste? Ale bez piractwa – niemożliwe… :(

Source: iPiracy