Zatruwanie Torrentów

Zatruwanie Torrentów

Wielu postrzega sieci typu BitTorrent jako siedlisko piractwa i nieautoryzowanego udostępniania treści. Inni bronią sieci P2P jako narzędzia do łatwego dzielenia się całkowicie legalną treścią. Jednak w torrentowym obiegu nie raz pojawiają się fałszywe pliki, czy nawet wirusy. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że ruch w sieciach torrent podlega o wiele większej liczbie zwalczających się nawzajem sił.

Zjawisko o którym chcę powiedzieć dostało nawet swoją własną nazwę - Zatruwanie Torrentów (ang. Torrent poisoning). Chodzi tu o wszelkie praktyki utrudniające internaucie odnalezienie i ściągnięcie poszukiwanego pliku, choć nie zawsze utrudnienie to jest celem samo w sobie. Stosowane metody są różne - od zamieszczania pustych plików lub plików o treściach innych niż wynikających z opisu, przez generowanie fałszywego tłumu udostępniających (ofiara mierzy się z znacznie cięższym ściąganiem niż wstępnie zakładała), po spamowanie ściągających lub nawet wstawianie wirusów do ściąganych przez nich plików. Przyzwoicie opisana lista różnych taktyk Zatruwania znajduje się na Wikipedii.

'Fałszywe' - zwodzące - treści w internecie to chleb powszedni. Każdy internauta codziennie nękany jest reklamami podszywającymi się pod specjalne oferty, fałszywymi odnośnikami, czy 'nabijaczami fanów' na Facebook'u. Ale dlaczego właściwie podobne praktyki mają miejsce w sieciach typu P2P? Powodów jak się okazuje może być wiele, i wcale nie chodzi tu o złośliwość ludzką.

Podstawowe pytanie brzmi oczywiście: kto ma z tego pieniądze? Nie od dziś wiadomo, że wiele korporacji jest aktywnymi przeciwnikami piractwa i od lat walczy na wszystkich możliwych frontach z rosnącą ilością metod dzielenia się plikami. Tak jest, wiele z tych firm postanowiło chwycić za broń piratów i wykorzystać ją przeciwko nim samym. Nie bójmy się powiedzieć, że zatruwanie torrentów od pierwszego wrażenia wydaje się nie być czystą zagrywką. Zatruwanie przez wydawców muzyki, czy dystrybutorów filmowych ma zwykle miejsce po premierze, lub pierwszym wycieku oryginalnej treści. Cel? Przytłumić nielegalnie rozpowszechniane treści za pomocą plików niedziałających, czy wybrakowanych (często umieszczając zamiast treści utworu swoją reklamę), lub utrudnić ściągnięcie pełnej i działającej wersji do stopnia w którym potencjalny pirat sam rezygnuje z nielegalnej opcji. W przeszłości zdarzały się nawet przypadki rozsyłania wirusów kasujących pliki .mp3 na dysku internauty itp. Jedną z głośniejszych akcji zatruwania torrentów była ta podjęta przez HBO w kontekście swego serialu Rzym. Walka między korporacjami a sieciami P2P przyjęła nawet dość abstrakcyjny obrót, w którym właściciele serwisów wspierających P2P pozywali zatruwające firmy za naruszanie ich prawa patentowego (np: Altnet vs RIAA). Wojna trwa.

Jednak jeśli myślicie, że złe korporacje znowu nastają na spokojne życie internautów jesteście w błędzie. Z przyjemnym zaskoczeniem zorientowałem się jak wiele literatury powstało już na temat ruchu w sieciach P2P, a ilość ta wciąż rośnie. Badania wskazują na to, że wiele z fałszywek jest robotą nikogo innego, tylko samych piratów. Jak to możliwe? Po pierwsze) wiele z serwisów, także torrentowych, wymaga od użytkowników zakładania kont, a tym, którzy są najaktywniejsi przyznawane są różne nagrody. Dla zaspokojenia szybkiej potrzeby nic tylko umieścić dużo fałszywek i nabić wiele ściągnięć zanim ktoś zorientuje się w oszustwie (co interesujące niektóre serwisy oferują także swoim użytkownikom nagrody za zgłaszanie fałszywych treści, w tym nagrody pieniężne). Po drugie) auto-promocja (stron internetowych itp.) i reklama. Tak jak organizacje, piraci mogą mieć swój interes w spamowaniu torrentowych wyszukiwarek i plików. Niedawno ukazała się ciekawa praca na ten temat, rozprawiająca się z przypisywanym przez niektórych piratom altruizmem, autorstwa Cuevas et al (2010).

Ciekawym przykładem 'trucia' może też tu być BitThief - klient torrentowy umożliwiający ściąganie bez równoczesnego udostępniania. Oryginalnie stworzony dla celów naukowych, może posłużyć do bycia tzw. 'pijawką' (z ang. leech lub leecher), a tym samym wykorzystywania możliwości ściągania bez poprawiania jej dla innych.

Głębszy rzut okiem na to co dzieje się w sieciach torrentowych utwierdza w przekonaniu, że we wszystkim ktoś gdzieś może znaleźć interes. Natomiast sami piraci nie są taką dobroduszną i zżytą grupą jakby się to mogło na pozór wydawać.

Najpopularniejszym w Polsce serwisem z plikami jest według wszelkich badań Chomikuj.pl . Czy jednak pliki tam umieszczane znajdują się tam z powodu chęci dzielenia się z tymi, których nie stać na zakup, czy raczej by przyciągnąć internautów do swoich reklam i zdobyć nieco 'serwisowych' punktów? Zrozumienie pobudek kierujących udostępniającymi piratami jest bez wątpienia niezbędne by w pełni pojąć istotę całego problemu piractwa.