13 dni

13 dni

Magdalena Smyk-Szymańska

Urlopy opiekuńcze to niezwykle istotny element wsparcia, które państwo zapewnia młodym rodzicom. W prężnie rozwijającym się nurcie badań dotyczących urlopów dla rodziców okazuje się jednak, że przerwa w karierze zawodowej poświęcona opiece nad dziećmi może mieć dużo większe znaczenie niż moglibyśmy podejrzewać. A konsekwencje zmian są bardzo daleko idące.

Od kilku miesięcy w Polsce, ojcowie oprócz znanego już dwutygodniowego urlopu ojcowskiego, mogą skorzystać z dodatkowych 9 tygodni urlopu rodzicielskiego nieprzenaszalnego między rodzicami. Przed zmianą przepisów, z urlopu rodzicielskiego korzystało zaledwie 1 procent ojców. W trzy miesiące od reformy odsetek ten urósł do 3 procent. I choć może nie jest to wynik spektakularny, to może być początkiem dalszych dobrych zmian. Przykładem na to niech będą Hiszpanie. 

W 2007 roku Hiszpania wprowadziła pełnopłatny trzynastodniowy urlop dla świeżo upieczonych ojców. Przed reformą, matki miały do dyspozycji 6 tygodni urlopu macierzyńskiego, a ojcowie dwa dni. Jeden z rodziców mógł skorzystać również z 10 tygodniu urlopu rodzicielskiego, ale w praktyce korzystały z niego właściwie tylko matki. Urlop zarezerwowany dla ojców w dalszym okresie był systematycznie przedłużany i obecnie w Hiszpanii matka po urodzenia dziecka ma prawo do łącznie 16 tygodni przerwy. Dokładnie tyle samo ma ojciec, a oba urlopy są rozłączne i niezależne. Oboje rodzice mogą zostać z dzieckiem w tym samym czasie lub wziąć urlop jedno po drugim.

Wróćmy jednak do 2007 roku. Hiszpańskich ojców nie trzeba było długo przekonywać. Niemalże z dnia na dzień po wprowadzeniu reformy ponad połowa ojców skorzystała z dwutygodniowej przerwy zawodowej. Warto zaznaczyć, że podobny odsetek matek korzystało z urlopu rodzicielskiego. Zapał ojców utrzymywał się w kolejnych latach, a czas spędzony z dzieckiem wydłużał się stopniowo.

13 lat po zmianie przepisów grupa badaczy: Lidia Farre (Uniwersytet w Barcelonie), Christina Felfe (Uniwersytet w Konstancji), Libertad Gonzalez (Uniwersytet Pompeu Fabra) oraz Patrick Schneider (Uniwersytet w Wurzburgu) zgłosiła się do szkół, gdzie uczyły się dzieci ojców, którzy jako pierwsi mogli skorzystać z reformy lub byli ostatnimi, których ona nie dotyczyła. Badacze chcieli sprawić czy reforma popychająca ojców do większego zaangażowania w opiekę nad małymi dziećmi, zmieniła również postrzeganie pracujących matek, ojców opiekunów i rodzin, w których specjalizacja w obowiązkach nie jest już tak oczywista.

Dzieci urodzone w 2006 i 2007 roku wzięły udział w ankiecie, w której odpowiedziały na pytania dotyczące swoich przekonań. Uczniowie odnosili się do tego, czy społecznie akceptowalne jest ich zdaniem to, że mama małego dziecko pracuje oraz czy ich zdaniem ojciec powinien pracować na pełen etat. Oprócz pytań o normy społeczne, nastolatkowie wskazywali obowiązki domowe, które sami wykonują i deklarowali swoje zawodowe plany na przyszłość.

Uczniowie, których ojcowie byli uprawnieni do min. dwutygodniowego urlopu ojcowskiego w pierwszych tygodniach ich życia, okazali się być istotnie bardziej równościowi. I to zarówno w swoich poglądach na społeczne normy, jak i w aktualnie wykonywanych obowiązkach domowych (chłopcy relatywnie częściej sprzątali, a dziewczynki częściej uczestniczyły w naprawach sprzętów) czy zawodowych planach niż ich koledzy urodzeni zaledwie kilka tygodni czy miesięcy wcześniej. Istotnym czynnikiem nie był jednak czas ich urodzenia (badacze sprawdzili to za pomocą licznych testów placebo), ale to czy urodzili się przed czy po wprowadzeniu reformy.

Wspomniane badanie jest wyjątkowe z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, badacze po wielu latach dotarli do dzieci, które bezpośrednio odczuły działanie reformy i porównały ich do rówieśników, którzy nie mieli takiej szansy tworząc zupełnie unikalne dane. Po drugie, użyta metoda badania wraz z niepewnością co do dokładnej daty urodzenia (zanim ono nastąpi) pozwala jednoznacznie stwierdzić, że różnica w poglądach, podziale obowiązków i planach zawodowych wynika właśnie z wprowadzonej reformy (i zapewne intensywności jej wykorzystania), a nie z innych czynników.

13 dni – tyle wystarczyło, by kolejne pokolenie niemalże z dnia na dzień istotnie zmieniło swoje przekonania, nastawienie i działanie. To, co wydaje się być tak stałe i trudne do zmiany (poglądy i normy społeczne), okazuje się nie potrzebować wcale tak dużo wysiłku, w szczególności, gdy reforma popycha do przody już i tak toczącą się rewolucję. Nie bez znaczenia pozostaje jednak gotowość ojców, matek i pracodawców do tego, żeby takie zmiany wprowadzać.

Dziennik Gazeta Prawna, 6 października 2023 r.

Tags: 
Tłoczone z danych