Zwodziciel jakich mało
Nasz mózg jest mega kłamcą. Według biologów i antropologów, tak nas ukształtowała ewolucja, co znaczy mniej więcej tyle, że ludzie z pewnymi wzorcami myślenia przetrwali na sawannie częściej niż inni, pozwalając genetyce przenosić dalej te wzorce. Zwodzę Cię drogi Czytelniku? Daj mi szansę! Ćwiczenie 1. Drogi Czytelniku, jaka jest Twoim zdaniem szansa, że doświadczysz poważnego wypadku samochodowego? Większość z Państwa poda w tym momencie jakąś swoim zdaniem małą liczbę, np. 1% albo 0.5%. W rzeczywistości, podana przez Państwa liczba będzie wielokrotnie wyższa niż faktyczne ryzyko poważnego wypadku samochodowego, więc i tak przesadzacie. Nie mniej ważne jest jednak to, że podejmując decyzję o narażeniu się na to ryzyko – czyli wsiadając za kółko – w praktyce uważasz drogi Czytelniku, że Ciebie to nieszczęście (raczej) na pewno nie spotka. Natura po prostu wyposażyła nasze mózgi na raz w słabe ogarnianie liczb, a już w szczególności ułamków i procentów, jak i w nadmierny optymizm. To drugie gwarantowało większą wytrzymałość na niepowodzenia pogodowe i w zdobywaniu pożywienia. To pierwsze było nam przez kilkadziesiąt tysięcy lat po prostu mało potrzebne. Nawet w tzw. grupach ryzyka śmiertelność na skutek COVID19 pozostaje znacząco poniżej 10%, co mózgi większości z nas potraktują jak raczej małą liczbę. Za to dużą liczbą wydaje się naszym mózgom 4000 zdiagnozowanych przypadków COVID19 w Polsce, albo kilkaset ofiar śmiertelnych dziennie we Włoszech czy Hiszpanii.
Ćwiczenie 2. Opiszę, drogi Czytelniku, dwa zdarzenia, które z nich jest Twoim zdaniem bardziej prawdopodobne? Zdarzenie pierwsze: mężczyzna w wieku lat 75 zachorował na raka płuc. Zdarzenie drugie: mężczyzna w wieku lat 75 zachorował na raka płuc i był palaczem. Zdecydowana większość z Państwa automatycznie wybrała zdarzenie drugie, choć to oczywisty fałsz, bo palacze stanowią tylko pewną część pacjentów cierpiących na tę chorobę. Okazuje się, że natura wyposażyła nas także w tzw. pamięć podręczną na fakty, które mogą się „szybko” przydać, bo stereotypy skracają czas potrzebny na podjęcie decyzji i wiążą się z mniejszym wysiłkiem – łatwiej więc dostrzec niebezpieczeństwo i mniej energii kosztuje, by się przed nim uchronić. Tyle, że w przeciwieństwie do sawanny, świat dzisiejszego człowieka jest bardzo złożony, więc stereotypy wcześniej ratujące życie, mogą być bardzo mylące. Każdy umie dziś podać liczbę ofiar śmiertelnych COVID19 w Polsce, ale konia z rzędem temu, kto poda liczbę ozdrowieńców -- choć z prostej logiki wynika, że musi ich być kilkadziesiąt razy (!) więcej. Mało kto „wie” ile kobiet w Polsce umiera rocznie na skutek powikłań poporodowych, bo w przeciwieństwie do jednej (!) ofiary koronawirusa, przypadki te nie trafiają do mediów, więc z rzadka przebijają się do naszej „pamięci podręcznej”. Dla ustalenia uwagi: jest to ok. 1500 kobiet rocznie w Polsce, około 300 tysięcy kobiet rocznie na świecie. Większa liczba urodzeń w 2016 i 2017 roku, przypisywana przez niektórych efektom pro-dzietnościowym programu 500+, daje statystycznie około 150 więcej takich śmierci rocznie. Czyli więcej niż wszystkich ofiar koronawirusa w Polsce w momencie pisania tego felietonu.
Ćwiczenie 3. W przypadku którego instrumentu można się bardziej pomylić w pomiarze, drogi Czytelniku: zębatek w zegarku na rękę, czy zębatek w londyńskim Big Benie? I znów, mózg płata figla, bo Big Ben wydaje się wielki, więc pewnie można się na nim pomylić o jakiś mały procent (patrz: ćwiczenie 1) i jakoś to będzie. Tymczasem przy wielkości jego mechanizmu, nawet niewielki procentowo błąd, multiplikowałby się na kilkadziesiąt centymetrów niedopasowania. Życzeniowo chcemy by wirus był malutki jak zębatki w zegarze, bo łudzimy się, że wtedy łatwiej nas ominie, ale bez masowych testów przesiewowych nie umiemy nawet powiedzieć, czy mamy do czynienia z zegarkiem na rękę, czy z Big Benem. A prognozowanie liczby zdiagnozowanych przypadków koronawirusa to dokładnie takie samo pytanie, jak pytanie o błąd pomiaru.
Te i inne ćwiczenia zwodniczości naszego mózgu i jego ograniczeń w ogarnianiu codzienności zostały dobrze udokumentowane w badaniach psychologów i ekonomistów: noblistów Daniela Kahnemanna (i oczywiście Amosa Tversky’ego, który otrzymałby nagrodę wspólnie z Kahnemannem, lecz zmarł przed jej przyznaniem), Roberta Shillera, Richarda Thalera oraz szerokiej rzeszy innych. Jak pokazuje neuropsycholog Dan Gilbert (Harvard), mózg ludzki to produkt nieskończony i tylko łudzimy się, że jest inaczej, bo kiedyś umieliśmy na egzamin całkę podwójną, deklinację po łacinie, kodeks cywilny na wyrywki albo budowę stawu biodrowego.
Bariery poznawcze naszego mózgu, które dziesiątki tysięcy lat temu na sawannie pozwalały przeżyć, dziś wpędzają nas w iluzje, szczególnie pod naciskiem krzykliwości doniesień medialnych i poczty pantoflowej. W trosce o zdrowie i życie swoje i najbliższych, podejmujemy szereg działań, które mają zminimalizować ryzyko choroby i śmierci, które z nagła, za sprawą korony, stały się nieprzyjemnie namacalne. Ale spróbuj, drogi Czytelniku, przećwiczyć swój zwodzicielski mózg w jeszcze dwóch pytaniach: które ryzyko jest wyższe?
- zachorowania na COVID19 (nawet w najbardziej pesymistycznym scenariuszu), czy zachorowania na choroby układu oddechowego na skutek zanieczyszczenia powietrza?
- śmierci w wypadku drogowym czy na skutek COVID19?
Tak, Czytelniku, tym razem już zgadłeś: z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, COVID nie zabije ani Ciebie, ani Twoich bliskich. Za to nie wchodź na pasy zapatrzony w telefon, nawet jak masz zielone, bo i bez Twojej nieuwagi zbyt wielu kierowców próbuje Cię zabić. I bliskim to wytłumacz. Nie pal śmieciami, wymień „kopciucha”, wspieraj rozwój zielonej energii – i zachęć do tego wszystkiego sąsiadów. Zmniejsz cholesterol i jedz więcej warzyw. I takie tam. Mimo, że nie trąbią o tym w telewizji od rana do nocy, realnie, na poziomie faktów, to dla Ciebie o wiele ważniejsze.