Łapówka za lepsze oceny?

Łapówka za lepsze oceny?

Koniec sierpnia zbliża się nieubłaganie zapowiadając nieuchronny dla wielu powrót do szkoły. Niektóre dzieci cieszą się na nowe wyzwania, niektóre rozpaczają w tęsknocie za utraconą wolnością, a rodzice… zastanawiają się jak sprawić, żeby ten (szkolny) rok okazał się lepszy od poprzedniego. Ekonomia behawioralna już jakiś czas temu wyszła naprzeciw powracającemu z początkiem szkoły pytaniu: „co zrobić, żeby moje dziecko miało w tym roku lepsze oceny?”. I nie, nie bada się skuteczności łapówek dla nauczycieli.

Historia zachęcania dzieci do nauki jest pewnie tak samo długa jak historia samego szkolnictwa powszechnego. A jednak rzadko kto potrafiłby wskazać, która metoda jest tak naprawdę skuteczna. Przeprowadzony kilka lat temu przez czwórkę ekonomistów (Stevena Levitta – autora bestsellerowej serii książek Freakonomics, Johna Lista, Susanne Neckermann i Sally Sadoff) eksperyment miał na celu przetestować, które zachęty – pieniężne czy niepieniężne – sprawiają, że dzieci poprawiają swoje wyniki na testach. Eksperymentaliści wykorzystali autentyczne sprawdziany przeprowadzane w macierzystych szkołach uczniów. W trakcie trwania eksperymentu uczniowie byli informowani, że jeżeli poprawią swój wynik (w porównaniu do poprzedniego tego typu sprawdzianu) otrzymają nagrodę – albo finansową (10 lub 20 dolarów), albo trofeum (które będą mogli z dumą trzymać na swoich szkolnych biurkach). Oprócz trzech wymienionych grup (dwóch motywowanych pieniędzmi i jednej - pucharami) w eksperymencie brała również udział grupa kontrolna, tzn. taka, w której dzieci przystępowały do testów tak jak zwykle, nie motywowane dodatkowo w żaden sposób.

Poza sprawdzeniem czy sama zachęta ma wpływ na wyniki, istotny był również kontekst dodatkowej motywacji. Po pierwsze, w niektórych grupach nagroda była wręczana od razu po teście, a w innych dopiero po upływie miesiąca od sprawdzianu. Po drugie, eksperymentaliści testowali czy dyskomfort spowodowany utratą czegoś, co już się dostało będzie silniejszą motywacją niż obietnica nagrody. W tym celu w niektórych grupach zamiast przyrzeczenia otrzymania nagrody po wynikach testu, uczniowie dostawali pieniądze lub puchar już przed testem – musieli jednak podpisać zobowiązanie, że jeżeli nie poprawią wyniku oddadzą nagrodę. Czy tak skonstruowane zachęty wpłynęły na wyniki osiągane przez uczniów? Ogólnie rzecz biorąc - tak. Jeśli zagłębimy się bardziej szczegółowo w wyniki to okaże się, że zachęty finansowe miały najbardziej uniwersalny i pozytywny wpływ na wyniki testów. Wysokość nagrody nie pozostawała bez znaczenia. O ile efekt 10 dolarowej „łapówki” był marginalny, o tyle studenci, którzy mogli otrzymać 20 dolarów poprawili swoje wyniki średnio o taką liczbę punktów, do której zdobycia potrzebne byłoby dodatkowe 5 miesięcy nauki.

Ale! Choć pieniądze dawały pozytywny efekt dość uniwersalnie, nagroda w postaci trofeum również spełniła swoje zadanie – choć tylko wśród najmłodszych. W grupie uczniów szkół podstawowych możliwość zdobycia pucharu wiązała się z wynikiem średnio znacząco wyższym niż w przypadku zachęty pieniężnej w wysokości 10 dolarów i tylko nieznacznie niższym niż wypłata 20 dolarów. Młodsze dzieci były też ogólnie rzecz biorąc bardziej podatne na zachęty. Kwestia czy nagroda wręczana jest już po teście czy też odbierana uczniowi okazało się nie mieć znaczenia dla wyników. Co natomiast istotne, zachęty w większym stopniu miały znaczenie w przypadku testów z przedmiotów matematycznych niż sprawdzających umiejętność czytania ze zrozumieniem. Wreszcie – zachęty w większym stopniu oddziaływały na chłopców niż na dziewczynki. No tak… Tyle, że każdy rodzic chciałby pewnie, żeby jego dziecko uczyło się z bardziej szlachetnych pobudek niż nagrody i pieniądze.

Jak eksperymentaliści odnoszą się więc do moralnego aspektu proponowanego przez nich „przekupstwa”? Z jednej strony, nikt nie zaprzeczy, że w dorosłym życiu motywacja pieniężna nikogo nie dziwi i nie razi. Skoro więc my, dorośli pracujemy dla pieniędzy i nagród to czemu tak bardzo obawiamy się o moralne zepsucie naszych dzieci. Ponadto, jak podkreśla Steven Levitt, jeden z autorów eksperymentu, na tym etapie nauki ważne jest wyrobienie nawyków – i, być może, w jaki sposób te nawyki zostaną wyrobione nie ma aż tak istotnego znaczenia. Jak pokazał eksperyment (nie tylko zresztą ten), dzieci są wyjątkowo nastawione na to co dzieje się tu i teraz – w grupie, w której nagrody były wypłacone lub wręczone z miesięcznym opóźnieniem wyniki były takie same jak gdyby dodatkowej motywacji nie było. Zachęta działała wyłącznie jeśli była dostępna od razu po dodatkowym wysiłku. Tym samym wiara w to, że dzieci do nauki motywować będzie wizja prestiżowej lub dobrze płatnej pracy w jakiejś nieokreślonej przyszłości pozostaje raczej niezbyt realistyczną mrzonką.

Co warto podkreślić – przeprowadzony eksperyment nie wpłynął w żaden sposób na późniejsze wyniki uczniów biorących udział w eksperymencie. To oznacza dwie rzeczy, po pierwsze – jednorazowe motywowanie poprzez pieniądze nie prowadziło do moralnego „zepsucia” uczniów. Uczniowie pozbawienie dodatkowych zachęt wrócili do poziomu wyjściowego, nie próbując słabszymi wynikami wymusić kolejne „łapówki”. Po drugie, pokazuje to również, że jednorazowa nagroda ma krótkotrwały skutek i jeśli ma przynieść bardziej długofalowy efekt, motywowanie musi być również długofalowe. Taki program motywacyjny musiałby już jednak mieć dobre uzasadnienie w domowym budżecie. Może więc lepiej byłoby motywować nauczycieli - w końcu jest ich mniej. Tylko czy to coś by dało? Ekonomiści behawioralni już to przetestowali, ale jakie uzyskali wyniki to już temat na kolejną historię.

GRAPE | Tłoczone z Danych - Dziennik Gazeta Prawna (28 Sierpień 2017)

Tags: 
Tłoczone z danych