Bo kto umarł, ten nie żyje

Bo kto umarł, ten nie żyje

Można drwić z ekonomistów, że próbują wszystko wyceniać, ale w polityce gospodarczej każdego dnia decyduje się o życiu i śmierci. Nie chodzi tylko o sławetne 2 mld złotych przeznaczone na TVP zamiast leczenia pacjentów onkologicznych. Każdego roku ustalając budżet NFZ i wysokości kontraktów dla szpitali określamy, na leczenie których pacjentów nie będzie wystarczających środków. Decydując się na miks energetyczny z dominacją węgla wskazujemy liczbę śmierci z powodu chorób układu oddechowego. Zaś ustalając wydatki na remont dróg i określając wysokość mandatów regulujemy liczbę zabitych w wypadkach. Czy podejmując takie decyzje nie warto choć rozważyć, ile warte jest ludzkie życie?

Przydatne przybliżenie tej wartości można uzyskać, badając nasze preferencje. W uproszczeniu: biorącym udział w badaniu przestawia się dwie opcje – droższą, w której zachodzi niższe prawdopodobieństwo śmierci w ciągu najbliższego roku, i tańszą, to najczęściej status quo. Skłonność do zapłacenia za obniżenie ryzyka śmierci ujawnia informację o tym, jak wyceniamy ludzkie życie.

To oczywiście nie jest wartość naszego jednostkowego życia, a jedynie statystyczna wartość życia. Tego typu badania przeprowadza się niemal we wszystkich krajach rozwiniętych i wykorzystuje na bieżąco przy ocenie inwestycji w zdrowie publiczne, transport czy środowisko naturalne. Wysiłkiem badaczy OECD dysponujemy bazą ponad 1100 oszacowań z niemal 100 tego typu badań, z różnych krajów i odnoszących się do różnych grup docelowych (decydowano o ryzyku ich śmierci) oraz grup badanych (kto brał udział w badaniu). Te oszacowania wskazują na kwoty rzędu kilkuset tysięcy dolarów za rok życia i kilku milionów dolarów za całe pozostałe „statystyczne życie”.

Tłumacząc te liczby na otaczającą nas rzeczywistość: mieszkańcy USA byliby skłonni wysupłać pomiędzy 5 bln a 10 bln dol. za uniknięcie niemal miliona śmiertelnych ofiar COVID-19 w ich kraju. Kierując się tą samą logiką, Polacy zapłaciliby między 2 mld a 8 mld dol. za zmniejszenie śmiertelności na drogach, byśmy nie byli już  unijnym liderem (70 osób na milion mieszkańców), a zrównali się ze Szwecją (22 osoby na milion mieszkańców).

Z podejściem polegającym na statystycznej wartości życia jest mnóstwo problemów. Po pierwsze, inwestycje trzeba ponosić teraz – więc korzyści trzeba zdyskontować, czyli wyrazić w dzisiejszej, a nie przyszłej wartości pieniądza. Po drugie, czym innym jest wydłużenie życia per se, a czym innym jego wydłużenie w dobrym zdrowiu – korzyści z danej polityki trzeba mierzyć nie tylko w latach, ale też w jakości. Po trzecie, kilka milionów dolarów znaczy co innego w Szwajcarii, a co innego w Burkina Faso. Nawet kraje z podobnym poziomem PKB per capita różnią się preferencjami co do wartości pieniądza w czasie (co ma wpływ na dyskontowanie) i ogólnym zadowoleniem z życia (co ma wpływ na wartość jego dłuższego trwania). Te słabości w literaturze są dobrze rozpoznane i wiele badań pokazuje sposoby na ich ominięcie lub choć ograniczenie. Koncept statystycznej wartości życia ma jednak niezbywalną zaletę: pozwala ocenić relację między ryzykiem śmierci tu i teraz, a nakładami finansowymi potrzebnymi, by ryzyko ograniczyć.

Alternatywą do tego podejścia byłaby zabawa w bogów, czyli bazowanie na jakiejś arbitralnej ustalonej wielkości np. PKB generowanego przez przeciętnego członka społeczeństwa – u nas w kraju to ok. 15 tys. dol. W tym rachunku śmierć trzydziestolatka w Polsce, z dalszym oczekiwanym trwaniem życia ok. 45-52 lat (w zależności od płci), to w dzisiejszych cenach ok. 670-740 tys. dol. , czyli ok. 8 razy mniej niż przyjęte szacunki statystycznej wartości życia. W Rosji, z uwagi na niższe PKB per capita i krótsze dalsze trwanie życia, to ok. 450 tys. dol., czyli ok. 8 razy więcej niż dziś Putin oferuje rodzinom rosyjskich żołnierzy zabitych podczas wojny w Ukrainie.

Przerzucanie się takimi arbitralnymi liczbami jak PKB per capita jest nie tylko niemoralną zabawą w bogów. Jest także niemądre, bo pomija najbardziej istotną z ekonomicznych przesłanek, czyli koszt alternatywny: z niezerowym prawdopodobieństwem ci, którzy giną dziś w Ukrainie, mogliby wymyślić lek na raka albo rozwijać wytwarzanie energii z bezpiecznej fizji jądrowej. Wysyłając ludzi na śmierć lub przyglądając się temu z boku, przeliczając ceny ropy, walut, słupki poparcia, wielkość pakietów pomocowych i wartość samolotu bojowego – bawimy się w bogów. Zapominamy, że „kto umarł, ten nie żyje” i z tym niczego nie da się już zrobić.

GRAPE | Tłoczone z danych dla Dziennika Gazety Prawnej, 11 marca 2022 r.

Tags: 
Tłoczone z danych