Co chroni Polskę przed "pułapką średniego dochodu"?

Co chroni Polskę przed "pułapką średniego dochodu"?

Badania wskazują, że kluczowym czynnikiem wpływającym na ryzyko wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu jest wykształcenie ludności/pracowników, rozumiane zarówno jako udział osób z danym poziomem wykształcenia w populacji (w szczególności wyższego i średniego), ale także jako jakość wykształcenia i tzw. równość w dostępie. O ile jednak zjawisko to miało szczególnie dużą rolę w przypadku państw o niższym dochodzie (ang. lower middle income), o tyle w odniesieniu do tych krajów, których dochód per capita nie odbiegał w znacznym stopniu od państw wysokorozwiniętych (ang. upper middle income), czynnik ten miał mniejsze znaczenie. Taka zależność wynika z obserwacji, że w państwach o względnie wysokich wskaźnikach skolaryzacji, ważniejszy od dalszego zwiększania tego wskaźnika może być właściwy dobór kandydatów np. na studia oraz późniejsze wspieranie rozwoju karier.

Na tle krajów rozwiniętych, Polska już dziś ma wysokie wskaźniki skolaryzacji, szczególnie w przypadku wyższego wykształcenia (wyższy odsetek absolwentów szkół średnich rozpoczynających studia obserwowany jest jedynie w Korei Południowej). O ile konieczna jest szersza debata publiczna na temat celu takiego wzorca społecznego oraz jakości samego kształcenia, nie wydaje się, by sam wskaźnik skolaryzacji miał stanowić o zwiększeniu ryzyka wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu. Jednak struktura wykształcenia oraz proces wejścia na rynek pracy wyraźnie wyróżniają Polskę na tle krajów wysoko rozwiniętych. Po pierwsze, relatywnie mniejszy odsetek studentów kształci się w specjalnościach postrzeganych jako kluczowe dla innowacyjności i rozwoju, (tzw. STEM ang. science, technology, engineering and mathematics). Po drugie, dostęp do wyższego wykształcenia jest w Polsce wyraźnie skoncentrowany na grupie absolwentów szkół średnich ogólnokształcących, co wskazuje na istotne bariery w dostępie do edukacji dla absolwentów szkół średnich o profilu zawodowym (BARP, NBP, 2014). Po trzecie, wejście na rynek pracy absolwentów uczelni wyższych w Polsce może być obciążone większym ryzykiem porażki niż w niektórych innych krajach rozwiniętych. Stąd głębsze zrozumienie ścieżek wyborów edukacyjnych oraz późniejszych trajektorii wejścia na rynek pracy będzie pomocne w określeniu obszarów, w jakich polityka rynku pracy Polsce może przyczynić się do zmniejszenia ryzyka wystąpienia pułapki średniego dochodu.

Kwestia ta wiąże się dodatkowo z rolą, jaką grupa pracowników o najwyższym potencjalne odgrywa w gospodarce. W oparciu o analizę mikrodanych z gospodarki amerykańskiej od lat 1970-tych do 2012 r, Hsieh i in. (2013) oszacowali, że gdyby bariery w dostępie do niektórych zawodów były niższe już przed czterema dekadami, dzisiejsza produktywność na zatrudnionego w USA byłaby łącznie o ok 15-20% wyższa. Wynika do z faktu, że bariery w dostępie do zawodów oparte o kryteria pozamerytoryczne ułatwiają podjęcie zatrudnienia osobom, których produktywność jest względnie niższa (a nie są z różnych względów pozamerytorycznych wykluczone z tego dostępu). Kierując się połączeniem wysokich kwalifikacji i wykonywaniem pewnych zawodów Hsieh i in. (2013) zaproponowali konwencje tzw. talented workers.

Tymczasem wysoki odsetek uczestników studiów i absolwentów uczelni wyższych w Polsce nie wydaje się być w pełni związany z wysokim popytem na takie kwalifikacje. Ok 180 tys. osób spośród ok 8 mln zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw w Polsce pracuje zdecydowanie poniżej swoich kwalifikacji, por. Wykres 1 – mowa o osobach z wyższym wykształceniem lub doktoratem zatrudnionych w zawodach takich jak operatorzy maszyn, pracownicy prac prostych czy rzemieślnicy i robotnicy przemysłowi. Zjawisko to występuje w podobnym natężeniu w odniesieniu do pracowników doświadczonych jak i osób poniżej 30 roku życia, tj. rozpoczynających karierę zawodową.

Wykres 1. Struktura zatrudnienia wg wykształcenia i grup zawodowych

Źródło: oprac. własne na podstawie danych Z12 2012 (GUS).

Co więcej, do tego negatywnego zjawiska doszło nie na skutek wahań cyklicznych, lecz w warunkach rosnącego dynamicznie zatrudnienia w takich zawodach jak specjaliści i managerowie. Jednocześnie, dynamika liczby miejsc pracy dla zawodów wymagających niższych kompetencji systematycznie się w ciągu ostatniej dekady obniżała, a oba te trendy zgodnie z prognozami ulegną intensyfikacji w perspektywie do roku 2020, na co wskazują wyniki projektu „Prognozowanie zatrudnienia” (CRZL, 2014), por. Wykres 2.

Wykres 2. Dynamika zatrudnienia wg grup zawodowych w Polsce

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z projektu „Prognozowanie zatrudnienia” http://www.prognozowaniezatrudnienia.pl/

Wiele badań wskazuje na istotną rolę innowacyjności w procesie rozwoju gospodarczego. Co ciekawe, empiryczne mierniki takie jak np. liczba patentów nie wykazują wysokiej korelacji z prawdopodobieństwem ucieczki od pułapki stagnacji na dowolnym poziomie rozwoju. Faktycznie, wśród krajów o średnim dochodzie, które w ciągu minionych dekad odniosły sukces gospodarczy, część charakteryzuje się znaczną innowacyjnością (np. Korea Południowa, Japonia, Izrael czy Singapur), a część swoją strategię wzrostu oparła o absorpcję technologii i wytwarzanie wartości dodanej w oparciu o inne czynniki (np. Grecja, Hiszpania i Portugalia). Ponieważ strategie rozwoju były bardzo zróżnicowane, trudno jednoznacznie stwierdzić, że to innowacyjność była czynnikiem determinującym prawdopodobieństwo ucieczki od pułapki średniego dochodu. Z drugiej jednak strony, ta regularność empiryczna może wynikać z faktu, że liczba patentów nie jest idealną miarą innowacyjności, choć może też ujawniać fakt, że liczba patentów raczej wynika z innowacyjnej struktury gospodarki niż ją tworzy. Po pierwsze, producent jest zainteresowany ochroną patentową na rynku zbytu a niekoniecznie w kraju produkcji (bądź innowacji). Po drugie, producent zainteresowany jest silną i skuteczną ochroną patentową, co wymaga nie tylko sprawnego systemu patentowania, ale także sądownictwa i przestrzegania praw własności. Te dwa czynniki razem skutkują tym, że bardzo wiele patentów rozwijanych poza USA rejestrowanych jest w tym właśnie kraju, zmniejszając pozornie innowacyjność innych państw, a zwiększając amerykańską. Po trzecie, liczba patentów jest miernikiem samym w sobie dalece niedoskonałym. Dla przykładu, firmy Apple i Google dopiero w 2013 dysponowała taką samą liczbą patentów jak General Electric, a wciąż ma ich kilkakrotnie mniej niż Intel czy IBM. Tymczasem kapitalizacja giełdowa Apple jest kilkukrotnie większa niż Google, i kilkudziesięciokrotnie większa niż Intela czy IBM. Co więcej, czynniki sprzyjające rentowności procesu produkcji, czyli de facto czyniące innowacje produktowe przychodowymi – takie jak np. logistyka – z definicji nie podlegają ochronie patentowej, a jednocześnie w znaczącym stopniu rzutują na wartość firmy.

Postrzeganie niskiej innowacyjności gospodarki, jako jednej z przyczyn zagrożenia pułapką średniego dochodu może być jednak wyjątkowo słuszne w odniesieniu do Polski. Nakłady na badania i rozwój wśród polskich przedsiębiorstw są niskie, nawet w porównaniu do krajów o zbliżonym poziomie dochodu. Co więcej, często podkreśla się strukturę finansowania badań w Polsce – w porównaniu do krajów UE15 oraz np. Czech, relatywnie dużą część badań finansuje się ze środków prywatnych, tj. są nimi nakłady na innowacje firm prywatnych. Tymczasem w Polsce znaczną część badań finansuje sektor publiczny, co oznacza, że znaczną proporcję badań stanowią badania podstawowe, a nie stosowane. Wielu komentatorów i analityków wskazuje także słusznie na nieliczne i słabe więzi pomiędzy ośrodkami naukowo-badawczymi i sektorem przedsiębiorstw.

Wśród przyczyn niskich nakładów na badania i rozwój wskazać można takie, które są faktycznie szkodliwe dla perspektyw rozwojowych polskiej gospodarki oraz takie, które są naturalną konsekwencją jej struktury. Do drugiej grupy należy z pewnością wytłumaczenie związane z pozycją polskich przedsiębiorstw w tzw. globalnych łańcuchach wartości (ang. global value chains). Nowe technologie obniżyły koszty transportu i komunikowania się na odległość, co umożliwia centralom przedsiębiorstw zdalne zarządzanie produkcją w wielu krajach. Nie jest już rzadkością sytuacja, gdy kraj A produkuje komponenty używając surowców z wielu innych państw (np. B, C, D), które następnie w pracochłonnym procesie produkcyjnym montowane są przez pracowników z krajów słabiej rozwiniętych (E i F) i eksportowane na powrót do kraju spółki matki A, aby zostać sprzedane z wysokim zyskiem w kraju G. W takim modelu, możliwości rozwojowe kraju wyznaczają dwie metryki: (1) odległość od końca łańcucha, tj. na ile blisko popytu finalnego w kraju G znajduje się dana gospodarka oraz (2) odległość od początku łańcucha, tj. jaka część procesu wytworzenia nowego produktu lub procesu odbywa się w danym kraju. Podzielenie łańcucha wartości pomiędzy różne kraje i zlokalizowanie faz produkcyjnych w krajach rozwijających się umożliwiło korporacjom transnarodowym zmniejszenie kosztów w fazach środkowych, przez co zwiększył się udział w wartości dodanej faz początkowych i końcowych, czego wyrazem jest tzw. krzywa uśmiechnięta (ang. smiling curve). Oznacza to, że międzynarodowy podział pracy może oddziaływać konserwująco na podział świata na gospodarki zaawansowane technologicznie i zacofane.

Badania wydają się potwierdzać, że działalność zaawansowana technologicznie jest często skoncentrowana w przestrzeni i pozostaje zlokalizowana w krajach, w których duże, międzynarodowe korporacje mają swoje siedziby (Le Bas i Sierra, 2002, Chang 2007, Srholec 2007). Badania niemieckich spółek-matek i ich czeskich spółek-córek, przeprowadzone przez Municha i Srholec (2014), potwierdzają, że koncerny niemieckie często zastrzegały działalność B+R dla swoich siedzib, choć kwalifikacje czeskich pracowników nie odbiegały od kwalifikacji pracowników w oddziałach kraju macierzystego firmy. Bez nakładów na innowacje ze strony przedsiębiorstw rodzimych do zwiększenia autonomicznej innowacyjności gospodarki może więc nie dojść.

Druga metryka – odległość od końca łańcucha – odzwierciedla sytuację, w której wysokie tempo wzrostu produktywności pracy wynika z licznych i skutecznych procesów absorpcji technologii, by wytwarzać najbardziej nowoczesne dobra i usługi dla konsumenta finalnego. Ten czynnik jest kluczowy także z perspektywy badań porównawczych: wg Eichengreen, Park i Shin (2010), kraje, które miały wysoki udział produktów zaawansowanych technologicznie w eksporcie oraz systematycznie przesuwały się w górę tzw. „drabiny technologicznej” mają większe szanse uniknąć pułapki średniego dochodu. Czynnikami zwiększającymi szansę powodzenia takiej strategii są niewątpliwie wysokie wykształcenie obywateli i równość w dostępie, o czym wspominaliśmy już wcześniej. Odzwierciedlenie różnic w podejściu do roli jaką innowacje mogą odgrywać w ucieczce od pułapki płynności znaleźć można także w strukturze samych indeksów innowacyjności. W tych indeksach, które nacisk kładą na liczbę patentów, nakłady finansowe na innowacje (Knowledge Economy Index, Global Innovation Index oraz International Innovation Index) pozycja Polski w porównaniu do innych krajów regionu jest relatywnie słabsza. Jednak w indeksach, które w ramach metryki uwzględniają absorpcję technologii (tj. zaawansowanie technologiczne produkcji krajowej i eksportu, np. Bloomberg Innovation Quotient, Global Competitiveness Index czy Innovation Union Scoreboard), pozycja Polski jest wyraźnie lepsza.

To zróżnicowanie pozycji Polski w międzynarodowych rankingach innowacyjności wynikać może także z faktu, że gospodarka – a szczególnie przetwórstwo przemysłowe – jest pod tym względem szalenie zróżnicowane. Wykres 4 prezentuje porównanie liczby patentów, skorygowaną o populację krajów/grup krajów w poszczególnych dziedzinach. Do Polski (kolor zielony) porównano Niemcy (kolor niebieski) oraz wszystkie pozostałe kraje regionu (kolor czerwony). Choć Polska w żadnej z dziedzin patentowania nie jest samodzielnym liderem, względnie silna jest jej pozycja w innowacyjności dotyczącej chemii organicznej (spożywcza, polimery i chemikalia wysokowartościowe), inżynierii lądowej, mechaniki precyzyjnej (elementy mechaniczne i pomiar). Jednocześnie ewidentnie nie powstają w Polsce licznie patenty dotyczące technologii informacyjnych (komunikacja) ani komputerowych (półprzewodniki).

O ile liczba patentów nie jest najszczęśliwszą miarą z wielu przyczyn – wystarczy jeden patent na USB 4.0 by zrewolucjonizować np. fizyczne przekazywanie danych z nośnika na nośnik, a jednocześnie patent ten może stać się całkowicie bezwartościowy jeśli powstanie technologia sprawnego przekazywania danych bezdotykowo – dane te są symptomatyczne pod jednym względem: teza o niskiej innowacyjności polskiej gospodarki jest dalece oderwana od danych w niektórych branżach oraz znacznie bardziej niż się wydaje z porównań ogólnokrajowych adekwatna w odniesieniu do pozostałych branż. By realnie ocenić dotychczasowy stan rzeczy oraz przedstawić jakiekolwiek rekomendacje dla polityki gospodarczej, konieczne jest uwzględnienie specyfiki branżowej.

Wykres 3. Porównanie liczby patentów w poszczególnych sektorach dla nowych państw członkowskich naszego regionu, Polski i Niemiec, przeliczone na 1 mln ludności

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych WIPO, zestawienie w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców kraju lub grupy krajów