Inflacja narracji o inflacji
We współczesnej polityce monetarnej oczekiwania inflacyjne, czyli te dotyczące przyszłego poziomu cen w gospodarce, odgrywają centralną rolę. To na ich podstawie podejmowane są decyzje o bieżącej konsumpcji, negocjacjach płacowych czy inwestycjach. Jakie procesy stoją za formowaniem się oczekiwań inflacyjnych przez gospodarstwa domowe? Przecież praktycznie nikt z nas nie szacuje przyszłego poziomu cen w arkuszach kalkulacyjnych. Taka ocena dokonuje się zazwyczaj intuicyjnie. Jest zatem zjawiskiem, przynajmniej częściowo, psychologicznym.
Zacznijmy od prostego przykładu. W klasycznym badaniu Daniel Kahneman i Amos Tversky wskazali, że ludzie dokonując intuicyjnych przewidywań w niepewnych warunkach odwołują się do heurystyki reprezentatywności. Zamiast przeprowadzać skomplikowane statystyczne rozumowania, badani raczej zastanawiają się, na ile dana prognoza jest podobna i reprezentatywna dla otrzymanych danych wejściowych. Przykładowo usłyszawszy o osobie, która jest “precyzyjna, uporządkowana i introwertyczna” badani byli skłonni przewidywać, że jest to bibliotekarz, nie farmer. I to niezależnie od relatywnych proporcji bibliotekarzy do farmerów zadanej populacji (tych drugich jest dużo więcej - fakt istotny z perspektywy szacunków prawdopodobieństwa). Wspomniany opis wydaje się po prostu charakterystyczny, reprezentatywny dla bibliotekarza i nasz mózg na podstawie strzępka informacji jest w stanie ocenić tę prognozę jako dużo bardziej prawdopodobną bez głębszych statystycznych rozważań.
Co tego typu badania mogą nam powiedzieć o przewidywaniach dotyczących przyszłych poziomów cen? Z jednej strony sporo - ludzie będą budować swoje oczekiwania na podstawie podobieństw między obecną sytuacją, a modelami znanymi z historii. Z drugiej strony rzeczywistość, która posłuży do budowania przyszłych ocen inflacji jest znacznie bardziej rozbudowana, niż wspomniana wyżej, jednowymiarowa, historia o bibliotekarzu. Właściwie które aspekty wysoce zmiennego świata uwzględnimy szukając podobieństw? Właśnie w tym kontekście noblista Robert Shiller wskazuje na kluczową rolę narracji makroekonomicznych, które nawet jeśli dosłownie fałszywe, potrafią organizować nasze doświadczenie, nadawać mu sens i efektywnie kształtować oczekiwania.
Na podobne wnioski wskazuje niedawno sformułowana, psychologiczna “narracyjna teoria wyrokowania”. Jak wskazują Samuel G. B. Johnson, Avri Bilovich, David Tuckett w warunkach mnogości sygnałów wejściowych – czyli głosów ekspertów, danych – rozmytych kryteriów zestawiania ze sobą różnych źródeł i radykalnej niepewności co do przyszłości, to właśnie narracje służą nam do intuicyjnego wyjaśniania i przewidywania świata. Jednym z trzonów oddziaływania narracji są emocje. Umożliwiają nam one porównywanie ze sobą scenariuszy i przewidywań, dla których trudno oszacować prawdopodobieństwa, a także (na dobre i na złe) pozwalają nam tworzyć trwałe w czasie wyjaśnienia dające poczucie zrozumienia m.in. poprzez częściowe ignorowanie sygnałów ze stale zmieniającego się świata.
Tyle o teoretycznych kanałach oddziaływania narracji. Podczas niedawnego wzrostu inflacji w USA, empirycznie temat podjęli Peter Andre, Ingar Haaland, Christopher Roth oraz Johannes Wohlfart dowodząc, że gospodarstwa domowe rzeczywiście przytaczają rozmaite narracje do przyczynowego wyjaśnienia tego zjawiska. Co więcej, narracje domostw systematycznie różnią się od narracji ekspertów. Są one znacznie bardziej zogniskowane na jednym czynniku i upolitycznione – wyborcy republikańscy częściej podkreślają, że za inflację odpowiadają błędy w rządzących, np. nadmierne wydatki rządowe. Co ciekawe, przebadana próbka kadry menadżerskiej w USA korzysta z narracji bliższych, pod wspomnianymi względami, gospodarstwom domowym niż ekspertom.
Jak narracje mają się do oczekiwań inflacyjnych? Domostwa, które tłumaczyły wzrost inflacji czynnikami takimi jak wyższe ceny energii, miały istotnie wyższe oczekiwania inflacyjne niż osoby odwołujące się do do przejściowych źródeł, takich jak odroczony popyt po pandemii.
Podobne wyniki zostały potwierdzone w badaniu eksperymentalnym, gdzie uwaga badanych została nakierowana na jedną konkretną narrację. Przykładowo osoby skupione na rozluźnieniu polityki monetarnej, miały istotnie niższe oczekiwania inflacyjne w momencie gdy Fed zaczął zacieśniać politykę monetarną, względem badanych uwypuklający odmienne kanały.
Opisywana seria badań wskazała ponadto, że osoby, które utożsamiają się z jedną narracją, ignorują ważne, aczkolwiek niezwiązane z tą narracją, napływające dane. Gdy badanych wierzących w narrację o nadmiernych wydatkach rządowych skonfrontowano z projekcją zwiastującą dalsze zwiększanie tych wydatków, dostosowywali oni swoje oczekiwania inflacyjne wzwyż. Natomiast osoby zakotwiczone na innych narracjach zupełnie nie zmieniały swoich oczekiwań, tak jakby kanał wydatku wpływów rządowych nie miał zupełnie żadnego wpływu na poziom inflacji.
Wspomniany już Robert Shiller, w swojej ostatniej książce “Narrative Economics” zastanawia się czy Homo narrativus nie byłby bliższym prawdzie opisem człowieka niż Homo sapiens. Cóż, nawet jeżeli nie, to istotnie zdaje się, że w każdym człowieku mądrym tkwi poszukujący struktury Homo narrativus, który nieuchronnie oddziaływuje także na otaczającą nas rzeczywistość ekonomiczną.