Tym razem jest inaczej

Tym razem jest inaczej

Od ostatnich kilku tygodni w większości krajów na świecie trwa próba „wypłaszczania krzywej” zachorowań na koronowirusa. W tym celu wprowadzono ograniczenia w kontaktach społecznych, które w praktyce unieruchamiają znaczną część gospodarki. Przedsięwzięte środki nastawione są na spowolnienie rozprzestrzeniania się wirusa nieuchronnie powodują poważne konsekwencje ekonomiczne. Kosztem tych kroków jest zamknięcie bądź istotne ograniczenie funkcjonowania wielu sektorów gospodarki: w ciągu niespełna dwóch tygodni znaczna część usług (od handlu i gastronomii przez kulturę i sport po turystykę i transport) została wyłączona z funkcjonowania, a produkcja wielu przedsiębiorstw poważnie ograniczona. Ponieważ podobne kroki podejmowane są w większości krajów, ich następstwem jest spadek zamówień na dobra produkowane w kraju, a co za tym idzie spadek eksportu. Inwestycje, konsumpcja, zatrudnienie, PKB, eksport, import spadają i tak długo, jak sytuacja nie ulegnie normalizacje a przyjęte środki zapobiegawcze nie zaczną być łagodzone trend ten będzie się utrzymywał. 

To jak szybko nastąpi ożywienie gospodarcze i jak szybko gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu w ogromnej mierze zależy od polityki gospodarczej. Z jednej strony jej celem powinno być przywrócenie podaży poprzez utrzymanie potencjału produkcyjnego i usługowego przedsiębiorstw. Z drugiej zaś – należy przywrócić popytu poprzez utrzymanie dochodów i sytuacji materialnej konsumentów.  I to odróżnia w sensie gospodarczym obecny kryzys od poprzednich. 

W ekonomii od stulecia trwa spór o skuteczność polityki pieniężnej i fiskalnej w kryzysach gospodarczych wywoływanych przez zbyt niski popyt czy też tzw. szoki podażowe. Tymczasem w bieżącym kryzysie, celowo uniemożliwiamy produkcję i ograniczamy popyt. To jak sytuacja będzie wyglądała, gdy zostanie on opanowany zależy w dużej mierze od tego jak bardzo w tym okresie kryzysowym zmieni się sytuacja przedsiębiorstw, pracowników, konsumentów i sektora publicznego. Wprowadzenie programu utrzymującego dotychczasowe poziom dochodu dla osób, które straciły pracę lub których zarobki zostały poważnie ograniczone, a także kontynuacja dotychczasowych programów socjalnych pozwolą względnie szybko przywrócić wydatki do poziomu z przed kryzysu. Umożliwienie dostępu do korzystnie oprocentowanych pożyczek dla wszystkich przedsiębiorstw (niezależnie od ich wielkości), zachęty podatkowe i dotacje skierowane na utrzymanie miejsc pracy i ograniczenie fali zwolnień lub upadłości pozwolą na utrzymanie możliwości produkcyjnych i usługowych gospodarki. W stosunku do sektora bankowego i ubezpieczeniowego trzeba zapewnić gwarancje, pożyczki i dostęp do płynności by zminimalizować prawdopodobieństwo przeniesienia problemów w jednej dziedzinie czy sektorze gospodarki na inne. 

Nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli uda się uniknąć dużych zmian to po opanowaniu wirusa powrót do sytuacji i poziomu produkcji czy konsumpcji sprzed kryzysu będzie możliwy po relatywnie krótkim okresie przejściowym. Kłopotów jest tylko kilka. Po pierwsze, ta lista jest za długa nawet dla zdrowych fiskalnie państw – a wiele gospodarek nie pozbierało się jeszcze w pełni po poprzednim kryzysie. Po drugie, żadne państwo nie może sobie pozwolić na taką politykę fiskalną bez pożyczania dodatkowo pieniędzy. A w warunkach kolosalnej niepewności spowodowanej nieznanym rozwojem sytuacji epidemiologicznej na świecie, mało kto chce kupować obligacje, szczególnie gospodarek ocenianych przez inwestorów jako mniej przewidywalne. Po trzecie, tak obecny stan zawieszenia jak i kilka następnych kwartałów związane są ze zmniejszeniem wpływów z podatków i zwiększeniem wydatków (w postaci transferów, zapomóg, świadczeń społecznych) co zaowocuje wzrostem deficytów budżetowych – w przyszłości trzeba będzie te długi spłacić. Trudno więc oczekiwać entuzjazmu konsumentów i nakładów inwestycyjnych w sektorze przedsiębiorstw, gdy wszyscy – rozsądnie – spodziewają się zacieśnienia polityki fiskalnej (zwiększeni podatków i spadek wydatków) by spłacić zaciągnięte w kryzysie zobowiązania. 

To co dalej? Wychodzi na to, że panowanie koronawirusa trzeba maksymalnie skrócić, bo wtedy, przy właściwej polityce gospodarczej, recesja mimo że głęboka, może być krótka, a odbudowa szybka. A w tym celu trzeba wymyślić sposoby przywrócenia funkcjonowania gospodarki w warunkach trwałego zagrożenia epidemiologicznego, czyli selektywnej izolacji, przy czym zgodność ekonomistów wszystkich szkół i nurtów ekonomii co do celowości i konieczności jej zapewnienia jest bezprecedensowa.  Jak? Setki ekonomistów nawołują do masowych, przesiewowych testów z dużą częstotliwością w połączeniu z tzw. trackingiem, by w ogóle zrozumieć zjawisko rozprzestrzeniania wirusa od strony interakcji społecznych, w tym gospodarczych. Paul Romer (NYU, noblista) przedstawia modele masowego testowania genetycznego i przeciwciał oraz proponuje mechanizmy zachęt do dobrowolnego, możliwie częstego testowania w ramach w pełni rynkowo funkcjonującej gospodarki. W sformalizowanym modelu z pełnym uwzględnieniem zjawisk epidemiologicznych, David Berger (Duke University), Kyle Herkenhoff (Federal Reserve Bank of New York) i Simon Mongey (University of Chicago) pokazują, że  testowanie i selektywna - a nie powszechna - kwarantanna pozwalają ograniczyć znacząco zarówno liczbę ofiar wirusa, jak i głębokość recesji. John Cochrane (University of Chicago) pokazuje, że grupowe testowanie jest w stanie z dnia na dzień zwielokrotnić przepustowość testów genetycznych. Benjamin Moll (LSE), Greg Kaplan (University of Chicago) i Gianluca Violante (Princeton University) szukają optymalnego zakresu lock-down z uwzględnieniem specyfiki branżowej, specjalizacji pracowników w zawodach i ich zdolności do znalezienia nowej pracy w innym zawodzie – wszystko przy zachowaniu takiego samego lub niższego poziomu zagrożenia zdrowotnego jak przy pełnym lock-down. Przy zaangażowaniu w „ratowanie” gospodarki na poziomie tryliardów dolarów czy euro, każda analiza wykazuje, że jeśli jakaś technologia (maski, testowanie, itp.) jest w stanie skrócić lock-down nawet o tydzień, opłacalne jest poniesienie nawet miliardowych nakładów na te innowacje.

Brzmi kosmicznie? Im dłuższa recesja i głębsza, tym więcej osób umrze z powodu niższych nakładów na opiekę zdrowotną i bezpieczeństwo publiczne w następnych latach. Pod tym względem – i tylko pod tym względem – ta recesja nie będzie się różniła od innych. 

GRAPE|Tłoczone z danych dla Dziennika Gazety Prawnej, 17 kwietnia 2020 r.

Tags: 
Tłoczone z danych