Nadmiarowe zyski

Nadmiarowe zyski

Łukasz Krzempek

Ekonomiści zwykli dzielić PKB na wynagrodzenie pracy – pensje – i wynagrodzenie kapitału – oprocentowanie. Przyjmowano to przez lata za model obrazujący w przybliżeniu wydatkową stronę PKB, a relacja pomiędzy wynagrodzeniem kapitału i pracy determinowana była przez technologiczne uwarunkowania gospodarki. W połowie ubiegłego wieku sądzono nawet, że proporcja ta jest z grubsza stała: 2/3 wartości dla pracy i 1/3 dla kapitału, co stanowi jeden ze słynnych faktów Kaldora z 1961 roku

Dziś jednak panuje konsensus, że udział wynagrodzenia pracy od kilkudziesięciu lat spada. Powstały liczne teorie aspirujące do wyjaśnienia tego zjawiska, a wspólną cechą większości z nich jest założenie, że „wypychany” jest on przez wzrastający udział kapitału. Wszak proporcje sumować się muszą do 1.

Całe powyższe rozumowanie opiera się na fundamentalnym założeniu doskonałej konkurencji. Gdyby na danym rynku producenci uzyskiwali zysk nadzwyczajny, to natychmiast do konkurencji dołączyłyby kolejne firmy, chcące uszczknąć dla siebie coś z ponadprzeciętnie wysokiego zwrotu. Działoby się tak dopóki zwiększona konkurencja nie sprowadziłaby zysków przedsiębiorstw z powrotem do poziomu standardowego dla gospodarki, a więc wykazywany przez przedsiębiorstwo zysk księgowy brałby się wyłącznie z tytułu zwrotu z posiadanego przez nie kapitału. W takich warunkach rzeczywiście na poziomie całej gospodarki produkt dzieli się na wynagrodzenie pracy i kapitału.

A co jeśli na danym rynku występują duże bariery wejścia? Pomyślmy na przykład o producentach samolotów pasażerskich. Simcha Barkai z London Business School (obecnie Boston College) postanowił wrócić do klasycznego pytania o labor share i przeanalizował historyczne dane na temat amerykańskiej gospodarki odchodząc od założenia o doskonałej konkurencji. Zysk dzieli się zatem nie na dwie, a trzy części: oprócz tradycyjnego wynagrodzenia pracy i kapitału, część produktu przypada firmom dysponującym siłą monopolistyczną w formie zysków. 

Tej prostej zmianie na gruncie teoretycznym odpowiada znaczna komplikacja empiryczna. Przedsiębiorstwa są w znacznej części posiadaczami kapitału, a więc wykazywany przez nie zysk księgowy zawiera w sobie zarówno  capital share – zwrot z kapitału, jak i komponent zysków monopolistycznych. Rozdzielenie go nie jest oczywiste nawet na poziomie dokładnego sprawozdania finansowego, ponieważ kategorie teoretyczne z ekonomii nie pokrywają się z pojęciami z obszaru rachunkowości. Trudności rodzi na przykład kapitał niematerialny, taki jak znaki towarowe. Barkai zastosował cały szereg rozważanych w literaturze metod i pokazał, że wnioski nie zależą od konkretnej metodologii.

Okazuje się, że udział kapitału... spada jeszcze szybciej niż pracy! Capital share spadł w latach 1984-2014 o 7 punktów procentowych (z 32% do 25%) przy jednoczesnym spadku labor share z 73% do 67%. Powstałą w ten sposób lukę wypełniają właśnie zyski monopolistyczne, których udział zmienił się z -5.6% w 1984 do 7.9% w 2014. Ujemny poziom zysków monopolistycznych na początku tego okresu odzwierciedla fakt, że w recesji firmy przynoszą straty.

Co jednak oznacza ten wynik? Wnioski z tego badania wychodzą zdecydowanie poza bilansowe zabawy ekonomistów! Spadający udział pracy i rosnący kapitału sugerował zapotrzebowanie na politykę redystrybucyjną, która niwelowałaby coraz szybsze bogacenie się bogatych, ale nie dawał podstaw do wnioskowania na temat efektywności. Rosnąca rola zysków monopolistyczne jest natomiast z ekonomicznego punktu widzenia problemem znacznie bardziej złożonym. Nie chodzi tylko o redystrybucję, lecz o to, że nasze gospodarki stają się coraz mniej efektywne. Coraz bardziej potrzebujemy regulacji antymonopolistycznej neutralizującej ten negatywny trend.

Dziennik Gazeta Prawna, 7 marca 2025 r.

Tags: 
Tłoczone z danych