Nierówni w ubóstwie
GUS opublikował statystyki ubóstwa za 2022 roku. Z raportu wynika, że około jeden na dziesięciu Polaków żyje w gospodarstwie domowym poniżej relatywnego poziomu ubóstwa, a około jeden na dwudziestu w skrajnym ubóstwem. Beztroska ekstrapolacja tego wyniku prowadziłaby nas do wniosku, że około jedno na dwadzieścioro polskich dzieci doświadcza skrajnego ubóstwa. Gdy się jednak przyjrzeć bliżej, gołym okiem widać wady takiego wnioskowania: w tym samym raporcie wskaźniki ubóstwa są wyższe w gospodarstwach domowych z większą liczbą dzieci.
Naturalnym krokiem powinno być dostosowanie wskaźników ubóstwa do struktury gospodarstwa domowego. I tu pojawiają się schody, bo jak uwzględnić fakt, że w rodzinie dwuosobowej, wydaje się na żywność co prawda więcej niż w jednoosobowej, ale przecież nie dwa razy więcej. Żeby rozwiązać ten problem opracowano (i powszechnie stosuje się) skale ekwiwalentności. Skale te umożliwiają porównywanie gospodarstw domowych o różnym składzie. Na przykład można przyjąć, że gospodarstwo domowe składające się z dwóch osób dorosłych wymaga 1,7 razy większych wydatków niż gospodarstwo jednoosobowe, aby osiągnąć podobny poziom konsumpcji. Przy obliczaniu statystyk ubóstwa, jeśli dwuosobowe gospodarstwo domowe znajduje się powyżej progu, wówczas obaj członkowie są uważani za żyjących poza ubóstwem. Tyle tylko, że jeśli o konsumpcji obojga decyduje tylko jedna z tych osób (np. w rodzinach z przemocą ekonomiczną i/lub fizyczną), to może się zdarzyć tak, że choć średnio oboje są nad progiem, to jedno z nich nadal cierpi ubóstwo.
Nie są to rozważania czysto teoretyczne. Valerie Lechene (UCL), Krishna Pendakur (Simon Fraser University) i Alex Wolf (Compass Lexecon) pokazują, że w krajach rozwijających się mężczyźni mają większą kontrolę nad wydatkami gospodarstw domowych. Uwzględnienie różnic w alokacji zasobów wpływa na szacunki wskaźników ubóstwa. Skorygowane są niższe dla mężczyzn i wyższe dla dzieci. Wśród kobiet nie da się ich precyzyjnie oszacować, ale wiemy, że zwykle są wyższe.
Różnice nie ograniczają się do gospodarek rozwijających się. Laurens Cherchye, Frederic Vermeulen, Bram de Rock i współautorzy (głównie z KULeuven) wykazali, że nierówności w alokacji zasobów wewnątrz gospodarstw domowych są również powszechne w Belgii i w Niderlandach. Autorzy doszli do tego wniosku po przeanalizowaniu bogatszej bazy danych, która zawiera również informacje na temat alokacji czasu, w szczególności czasu wolnego. W Belgii udział mężczyzn w zasobach gospodarstwa domowego wynosi od 52% do 57%. Być może nawet bardziej wymowne jest to, że gdyby żonaci mężczyźni stali się samotni, potrzebowaliby około 75% dochodu gospodarstwa domowego, aby utrzymać ten sam poziom konsumpcji. Z kolei zamężne kobiety jako singielki potrzebowałyby zaledwie 60% swoich dochodów.
Uwzględnienie różnic w alokacji zasobów w gospodarstwach domowych może rzucić nowe światło na wskaźniki ubóstwa w rodzinach znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji. Co ważniejsze, nie jest to wcale trudne i nie wymaga znaczących inwestycji. Metoda zaproponowana przez Lechene, Pendakur i Wolf ustala udziały w zasobach w oparciu o badania budżetów gospodarstw domowych podobnych do tych wykorzystywanych do obliczania wskaźników ubóstwa. Oszacowanie tych udziałów w zasobach wymaga jedynie, aby konsumpcja niektórych dóbr mogła być jednoznacznie przypisana do określonych członków gospodarstwa domowego. Dobrym przykładem takich dóbr jest odzież, która może być przeznaczona dla mężczyzn, kobiet lub dzieci.
Chociaż ta miara może być niewystarczająca dla rodzin nienuklearnych, nadal może zapewnić pierwsze przybliżenie. Dzięki temu, uzyskując miary na poziomie indywidualnym, będziemy mogli dokładniej ocenić, czy programy socjalne osiągnęły zamierzone cele.
Dziennik Gazeta Prawna, 8 grudnia 2023 r.