Rewolucja zaczyna się w domu

Rewolucja zaczyna się w domu

O nierównościach płacowych, a dokładniej różnicach w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn, których nie da się wytłumaczyć różnicami w umiejętnościach i wiedzy mówi się głośno już od całkiem dawna. Ewolucja tych nierówności ma też za sobą długą historię naprawdę gigantycznych zmian. A jednak te nierówności, choć niektórym mogą wydawać się dawno przegadanym tematem, nie są efektownym hasłem feministycznych ruchów, tylko nadal bardzo wyraźnie widocznym w danych fenomenem. I mimo, że faktycznie są znacznie mniejsze niż 50 lat temu, to w ostatnim dziesięcioleciu wcale się już nie zmniejszają.

W jednym z najrówniejszych krajów na świecie, w Danii, w latach 1980-2013 całkowite nierówności płacowe między kobietami a mężczyznami spadły z 46% do 24%. Jednocześnie, w tym samym okresie, różnice w płacy, które można wytłumaczyć obowiązkami rodzicielskimi wzrosły z 18% do 20%. Tym samym, zmiany w organizacji życia rodzinnego po pojawieniu się dziecka stały się dominującym wytłumaczeniem zróżnicowania płac Dunek i Duńczyków. W kraju, w który równouprawnienie w każdej sferze życia traktuje się całkiem serio, a państwo bardzo mocno promuje rozwiązania ułatwiające kobietom godzenie życia zawodowego i rodzinnego, podział obowiązków rodzicielskich wydaje się być jednak niezmienny od dziesięcioleci.

I wszystko wskazuje na to, że przykład (nie tylko w Danii) idzie przede wszystkim od matek do matek (ewentualnie czasem obojga rodziców kobiet). Córki pracujących mam same relatywnie częściej rozwijają karierę zawodową, częściej osiągają wyższą pozycję zawodową i zarabiają trochę lepiej niż kobiety, które wychowały się z mamą opiekującą się na cały etat domem – takie zależności pokazuje Kathleen McGinn (Harvard University). Claudia Olivetti (Boston University), Yves Zenou (Stockholm University) i Eleonora Patacchini (Syracuse University) zwracają uwagę na szerszy kontekst. Wskazują na zależność między decyzjami zawodowymi dorosłych kobiet a sytuacją zawodową ich matek a także matek ich przyjaciółek, w czasach, kiedy te były nastolatkami. Fakt, że matka robiła karierę zawodową w okresie dorastania córki, ma tym większy wpływ na późniejsze zaangażowanie córki w pracę zawodową, im taki wzorzec był mniej popularny w danym środowisku.

Wreszcie, Henrik Kleven (Princeton), Camille Landais (London School of Economics), and Jakob Egholt Søgaard (University of Copenhagen) obserwują silną zależność między procentową różnicą płacową między kobietami a mężczyznami po pojawieniem się pierwszego dziecka a podziałem obowiązków w domu, w którym dorastała kobieta. Jeśli rodzice kobiety znacząco różnili się od siebie w zaangażowaniu w rynek pracy (tj. matka pracowała zawodowo znacznie mniej niż ojciec), wynagrodzenie ich córki przez kolejne nawet 10 lat po urodzeniu dziecka będzie istotnie niższe niż kobiety, która wychowała się w domu, gdzie rodzice w równym stopniu poświęcali się pracy zawodowej. Analogiczna statystyka (relatywne zaangażowanie matki w rynek pracy – w odniesieniu do ojca) policzona dla gospodarstwa domowego, w którym wychował się ojciec dziecka, dla zaangażowania jego partnerki w rynek pracy pozostaje bez znaczenia. Autorzy badania te wynikające wprost z danych korelacje podsumowują następującymi wnioskami: rewolucja w podejściu do łączenia życia zawodowego i rodzinnego matek i ojców zaczyna się… w domu matek. Kobiety przenoszą wzorce zaobserwowane (lub być może wyuczone) w swoim domu rodzinnym na własne decyzje rynkopracowe (czyli kiedy, gdzie i w jakim stopniu wrócić do pracy) a te z kolei przekładają się na lukę płacową. 

To, co dzieje się w domach, w których dorastają mężczyzni nie pozostaje jednak zupełnie bez znaczenia. Raquel Fernandez, Alessandra Fogli (obie NYU) i Claudia Olivetti (Boston University) pokazują, że mężczyźni wychowani przez pracujące zawodowo matki z wyższym prawdopodobieństwem stworzą związek z kobietą aktywną zawodowo. Ten wzorzec, zaobserwowany w pierwszej kolejności na danych amerykańskich znalazł swoje potwierdzenie również w Europie (Szwajcaria) i dalekiej Japonii. Wydaje się więc być całkiem powszechny.

Czy analogiczne wnioski dałoby się wysnuć również dla polskich rodzin? Na to pytanie nie uda nam się odpowiedzieć z prostej przyczyny – wszystkie zależności przytoczone w tym tekście zostały potwierdzone w danych pochodzących z długofalowych badań społecznych lub wysokiej jakości danych administracyjnych (pozwalających „połączyć” informacje o dzieciach, rodzicach, a nawet dziadkach). A takich danych w Polsce po prostu nie ma. Zależności międzypokoleniowe coraz częściej stanowią istotne wytłumaczenie zjawisk, takich jak chociażby nierówności płacowe. Ale bez potwierdzenia takich intuicji w danych, takie wnioski pozostają tylko niesprawdzonymi teoriami.

GRAPE | Tłoczone z danych dla Dziennika Gazeta Prawna, 11 grudnia 2020

 

Tags: 
Tłoczone z danych