Smyk-Szymańska: naukowo o macierzyństwie
Po urodzeniu dziecka: szybki powrót matki do pracy czy długie macierzyństwo? Co lepsze dla niej, dzieci i rodziny? Stereotypy kontra badania naukowe – rozmowa Magdaleny Smyk-Szymańskiej z Subiektywnie o finansach.
Maciej Bednarek, Subiektywnie o finansach: Gorący temat: 500+, a za chwilę już może 800+. Początkowo celem programu było zwiększenie dzietności. Okazało się, że program nie działa i dziś stał się po prostu świadczeniem społecznym wypłacanym wszystkim rodzinom posiadającym niepełnoletnie dzieci. Jesteś jego zwolenniczką?
Magdalena Smyk-Szymańska, GRAPE: 500+ zmieniło sytuację finansową wielu rodzin. I to jest na duży plus. Pytanie, czy można było te pieniądze wydać lepiej, a ten cel osiągnąć, idąc inną drogą. Ale to już temat na zupełnie inną rozmowę.
Jeszcze przed wprowadzeniem 500+ pojawiły się obawy, jak wpłynie on na aktywność kobiet na rynku pracy. W GRAPE skupiliśmy się właśnie na tym. Badanie Filipa Premika pokazało, że faktycznie program 500+ spowodował niższą aktywność zawodową kobiet. Nie chodzi jednak o to, że kobiety zaczęły rezygnować z pracy, bo dostały to świadczenie. Te 500 zł, a nawet 1000 zł to za mało, żeby rzucać wszystko i zostać z dzieckiem w domu. Natomiast wyszło nam z badań, że matki, które poszukiwały pracy, w chwili wprowadzenia programu zrezygnowały z tego wysiłku albo szukały pracy mniej intensywnie.
Na czym polega ta mniejsza skłonność do poszukiwania pracy?
Samo poszukiwanie pracy jest w Polsce dużym wysiłkiem. Podobnie jak zapewnienie dziecku opieki, kiedy oboje rodzice pracują. Żłobków mamy wciąż za mało, a koszt opieki jest dość wysoki w stosunku do zarobków. Jeśli mama ma wrócić do pracy, musi najpierw podjąć wysiłek znalezienia pracy i odpowiedniej opieki dla dziecka. Zaczyna liczyć. Po powrocie na rynek pracy może liczyć na pensję w jakiejś wysokości. Do tego musi doliczyć koszty dojazdów oraz opieki nad dzieckiem. Jeśli wychodzi, że te wydatki pochłoną znaczną część wynagrodzenia, a swojego dziecka nie będzie widziała przez 9, czasami 10 godzin, bo przecież do pracy też trzeba dojechać, to już na samym początku może dać sobie spokój. Szczególnie gdy otrzymuje dodatkowe świadczenia społeczne, np. właśnie 500+.
Całą rozmowę z Magdaleną Smyk-Szymańską przeczytasz na Subiektywnie o finansach.