Użytkownicy Kindle'a bez żadnych praw?
W październiku br. roku okazało się, że konto (wraz z zakupionymi książkami) jednej z użytkowniczek z Norwegii zostało skasowane na Amazon.com, bez jakiegokolwiek komunikatu lub ostrzeżenia. Na jej żądanie dział obsługi klienta udzielił krótkiej informacji, że "konto zostało usunięta" a zamówienia cofnięte. W końcu Norweżka została poinformowana, że jej konto jest związane z naruszeniem regulaminu serwisu innego użytkownika. Co więcej decyzja ,podjęta przez Amazon była nieodwołalna i zawierała zakaz zakładania nowych kont.
Opisana wyżej sprawa ten stawia w negatywnym świetle technologie do zabezpieczania praw autorskich w świecie elektronicznym zwaną Digital Rights Management (dalej: DRM). Technologia ta służy do ograniczania możliwości używania kupionych egzemplarzy utworu, są nimi m. in. znaki wodne na eBookach czy zabezpieczania przed kopiowaniem na płytach z grami komputerowymi.
W przypadku Amazon, DRM polega na ograniczeniu możliwości kopiowania i odczytu pliku na innych urządzeniach niż Kindle - możemy pożyczyć Kindle'a, ale nie książkę którą ściągnęliśmy na naszego tableta. Co więcej, gdy wczytamy się w regulaminu użytkowania Kindle'a, że Amazon ma prawo do "cofnięcia dostępu do konta i sklepu Kindle'a bez zwracania opłat".
Technologia DRM wzbudza dużo kontrowersji wśród konsumentów, m. in. ograniczając nasze majątkowe prawa autorskie do rozporządzania zakupionym egzemplarzem, które nabywamy (lub możemy korzystać) po przez dorozumiane zawarcie umowy licencyjnej z dystrybutorem utworu. Np, jeśli DRM ogranicza dozwolony użytek prywatny, trzeba jednoznacznie wskazać takie ograniczenie w umowie licencyjnej. Inaczej mamy podstawy do złamania ograniczenia, bądź domagania się jego usunięcia przez dystrybutora.