Żarcie i pranie
W czasach studenckich, z miną znawcy, jeden z moich kolegów objaśniał pozostałym tajemnicę sukcesu przedsiębiorcy poprzez zidentyfikowanie branż, gdzie zawsze będzie popyt. Wymieniał jedzenie i sprzątanie jako potrzeby człowieka, które zawsze ktoś musi zaspakajać. I jak by to nie brzmiało śmiesznie, coś w tym zestawieniu jest.
O pierwszym pisał dużo Robert Fogel, chłopak z Odessy, który w USA najpierw został naukowcem, a potem nawet noblistą z ekonomii. Jednym z jego najbardziej znanych osiągnięć była analiza, jak postęp technologiczny i poprawa warunków życia wpływały na długość życia, produktywność i strukturę czasu pracy. Fogel zajmował się historią gospodarczą, choć te słowa brzmią zupełnie niewspółmiernie do kreatywności i rygoru myślenia, który stosował. Przedstawił na przykład wyliczenia jakości diety (zawartości kalorycznej) przez stulecia i kontynenty. Typowa dieta trzydziestolatka we Francji w połowie XVIII wieku nie przekraczała 600 kcal. Tenże sam trzydziestolatek w połowie XIX wieku miał do dyspozycji raptem 1000 kcal. Głód i brak składników odżywczych nawet w bogatych krajach Europy były przez dekady codziennością, a nie wyjątkiem (np. z powodu wojen czy plag). Dopiero w drugiej połowie XX wieku przeciętny mężczyzna koło trzydziestki zaczął spożywać powyżej 2000 kcal dziennie, skutkiem czego ma realnie siły witalne, by pracować tak siłą mięśni jak i szarych komórek.
Być może eliminacja chronicznego głodu pozwoliła ludziom stać się znacznie bardziej produktywnym. W 1880 roku przeciętny trzydziestolatek pracował średnio 8.5 godzinny dziennie, a dodatkowo 0.7 godziny dziennie spędzał na chorowaniu (to w przeliczeniu na średni dzień z pełnego roku 365 dni). Tymczasem obecnie pracuje średnio 4 godziny dziennie, a choruje o połowę krócej. Po odliczeniu spania, posiłków i higieny oraz zajęć domowych, 150 lat temu do naszego dowolnego gospodarowania trzydziestolatkowi zostawało średnio 1.8 godziny dziennie, a obecnie ponad 7.
A co ze sprzątaniem? Tu wjeżdża Hans Rosling i jego opowieść o magicznej pralce. Pomny radości swej matki, gdy pierwszy raz zamiast prania ręcznie mogła włączyć pralkę, pokazał jak bardzo układ godzin w życiu kobiet zmienił się dzięki popularyzacji elektryczności i podstawowych urządzeń AGD. Pralka oszczędza dziesiątki godzin tygodniowo, które można przeznaczyć na edukację (własną i dzieci), pracę zawodową czy spędzanie czasu w dowolny inny sposób. Symbolicznie pralka wyzwoliła kobiety z ciężkich, fizycznych obowiązków, dając im możliwość rozwoju i czas wolny.
I to nie koniec dobrych wiadomości, bo też żyjemy dłużej. Jeśli uwzględnić ten fakt, takich całkiem dyskrecjonalnych godzin w życiu mieliśmy z grubsza 226 tysięcy w 1880 roku i mamy niemal 320 tysięcy dzisiaj. Różnica o prawie 100 tysięcy godzin – 40%! I niby 1880 wydaje się bardzo, bardzo dawno temu, ale mówimy o raptem 140 latach.
W historii ludzkości małe innowacje technologiczne często przynosiły ogromne zmiany w naszym życiu. W krótkim czasie postęp technologiczny pozwolił na zmniejszenie liczby godzin pracy w ciągu życia jednostki – więcej czasu przeznacza się na edukację i rozwój osobisty, a mniej na pracę fizyczną i podstawowe obowiązki. Fogel argumentował, że ten przesunięty podział czasu jest jednym z kluczowych wskaźników postępu społecznego i jakości życia w danym społeczeństwie. Robert Fogel pokazał jak sposób wykorzystania czasu ewoluował wraz z postępem technologicznym i społecznym. Hans Rosling, uwypuklił, jak pozornie proste urządzenie może zmienić codzienność milionów ludzi.
Połączenie perspektyw Fogela i Roslinga prowadzi do dwóch kluczowych wniosków. Po pierwsze, czas to najcenniejszy zasób w naszym posiadaniu. Postęp technologiczny – czy to w formie pralek, czy bardziej zaawansowanych rozwiązań – może nam ten czas „zwolnić” i pozwolić lepiej go wykorzystać. Po drugie, dostęp do technologii nie jest neutralny. Świat dzieli się na tych, którzy korzystają z „cudu pralki”, i tych, którzy wciąż muszą prać ręcznie, wykonując ciężką, codzienną pracę, by przetrwać. Technologia może wyzwalać nasz czas, ale to od nas zależy, jak ten czas wykorzystamy.