Pesymizm i renty dożywotnie
Aktuariusze nie wymyślili nic bardziej atrakcyjnego niż renta dożywotnia. Jest to gwarantowany dochód, który będzie wypłacany tak długo, jak długo posiadacz takiej renty będzie żył. Renta dożywotnia pozwala uchronić się zarówno przed perspektywą wyczerpania majątku na skutek długiego życia po zakończeniu aktywności zawodowej – jak i pozostawienia większego niż pożądany spadku. Wysokość renty dostajemy w uproszczeniu dzieląc daną wartość zgromadzonego kapitału przez przeciętną liczbę np. miesięcy dalszego oczekiwanego trwania życia. Tak obliczone miesięczne świadczenie wypłacane jest aż do śmierci, bo comiesięczna renta tych, którzy żyją dłużej niż oczekiwano wypłacana jest ze środków tych osób, które umarły wcześniej niż oczekiwano.
Ponieważ rozwiązanie to gwarantuje spokój na starość, powinno być niemal bezcenne. Tymczasem, decyduje się na nie relatywnie niewielki odsetek osób. Dobitnie pokazała to reforma podatkowa w Wielkiej Brytanii. Przed 2014 rokiem zebrane oszczędności emerytalne w momencie przejścia na emeryturę należało przeznaczyć na kupno renty dożywotniej. Istniała wprawdzie możliwość wypłacenia zebranych pieniędzy w inny sposób (np. wszystkich na raz), jednakże takie wypłaty obciążone były gigantycznym podatkiem w wysokości 55%. Od 2015 r. ten podatek zniknął. O ile przed zmianą kupić rentę dożywotnią decydowało się 90% osób, to po zniesieniu opodatkowania – 12% przechodzących na emeryturę. Dlaczego?
Po pierwsze, część Brytyjczyków mogła naiwnie myśleć, że emerytura gwarantowana przez państwo znakomicie zaspokoi ich potrzeby na starość. Po drugie, część Brytyjczyków mogła chcieć zostawić po sobie spadek (albo sfinansować dzieciom np. zaliczkę na mieszkanie czy dom już teraz) – w takich warunkach dożywotnie świadczenie indywidualne jest nieatrakcyjne. David Sturrock i Corman O’Dea (obaj z Institute for Fiscal Studies) wskazują na trzecie możliwe wyjaśnienie: większość z nas niedoszacowuje ile przyjdzie nam jeszcze żyć. Brytyjczycy w wieku od 50 do 70 lat zaniżają swoją szansę na przeżycie do 75. roku życia aż o 20 punktów procentowych. Jeżeli wydaje nam się, że będziemy żyli krócej to oferowana renta dożywotnia wydaje się za niska. W naszych głowach zgromadzony kapitał dzielimy przez mniejszą liczbę miesięcy dalszego życia niż robi to aktuariusz, więc kwota przez niego oferowana wydaje się nieuczciwie niska.
Sturrock i O’Dea używają standardowego ekonomicznego modelu podejmowania decyzji odnośnie kupna renty dożywotniej. Jeżeli do obliczeń użyje się prawdziwych danych o przewidywanym dalszym trwaniu życia, to model wskazuje, że ponad 90% populacji powinno zdecydować się na kupno renty dożywotniej. Jeżeli zamiast tych prawdziwych danych użyje się subiektywnych przewidywań ludzi, to ten odsetek spada poniżej 50%. Wynika z tego, że duża część Brytyjczyków nie kupiła renty dożywotniej … przez pomyłkę, błędnie myśląc, że będzie żyć krócej, niż faktycznie będzie jej to dane.
Według badań Michała Krawczyka (Uniwersytet Warszawski) Polacy podobnie pesymistycznie oceniają długość swojego życia. Obecnie w Polsce osoba w wieku 50 lat ma obiektywnie 86% na to, że dożyje 75. urodzin. Polskim pięćdziesięciolatkom wydaje się, że ich szansa na przeżycie kolejnych 25 lat jest mniejsza i wynosi 69%. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że to jedynie 17 punktów procentowych różnicy – niewiele. Spójrzmy na to od drugiej strony. Ryzyko śmierci pomiędzy 50. a 75. rokiem życia jest przeszacowane ponad dwukrotnie! Wobec tego my też wycenimy wartość renty dożywotniej nisko przez pomyłkę – za nisko postrzegamy szansę na dożycie późnej starości.
Nasze wybory odnośnie tego ile oszczędzać na emeryturę i co zrobić z tymi pieniędzmi mają to do siebie, że jeżeli popełnimy błędy za młodu, to nie będziemy mogli już ich poprawić na starość. Renty dożywotnie są bardzo korzystne – modele ekonomiczne tutaj się nie mylą. To my się mylimy przy ocenie tego jak długo będziemy żyli. Skutki pomyłek przy planowaniu emerytury będziemy odczuwali przez wiele lat. Lepiej sprawdzić tablice dalszego trwania życia GUS (albo zapytać kogoś, kto wie), niż się pomylić.
Dziennik Gazeta Prawna, 24 stycznia, 2020