Dźwignia i banki

Dźwignia i banki

Piotr Żoch

Problemy banków na początku roku na nowo wzbudziły zaniepokojenie stabilnością sektora finansowego. Dźwignia finansowa, czyli stosunek wartości aktywów do kapitału własnego, to jedna z miar, której bacznie przygląda się i kontroluje nadzór finansowy.  Im wyższa jest dźwignia, w tym większym stopniu aktywa są finansowane długiem. To z kolei może oznaczać, że system finansowy jest bardziej narażony na wstrząsy. Stąd też rozmaite wymogi kapitałowe i ograniczenia dźwigni zawarte między innymi w reformach regulacyjnych Bazylea III.

Jak zachowuje się dźwignia finansowa w sektorze bankowym?  Odpowiedź zależy od tego, czy będziemy ją liczyć dzieląc przez siebie wartości księgowe, czy rynkowe. Juliane Begenau (Stanford) ze współautorami wykorzystują dane o bilansach holdingów bankowych w latach 1990-2021 oraz dane rynkowe dotyczące ich wyceny.  Cztery największe holdingi, Bank of America, J.P. Morgan, Citigroup i Wells Fargo, to ponad 50% łącznych aktywów wszystkich holdingów bankowych. 

Autorzy dokumentują cztery fakty dotyczące zachowania księgowej i rynkowej wartości kapitału własnego banków. Po pierwsze: rynkowa i księgowa wartość często się różnią. Ta pierwsza jest bardzo zmienna, druga pozostawała względnie stabilna nawet w czasie kryzysu finansowego 2008/2009. Stosunek wartości rynkowej do księgowej, nazywany przez autorów Q Tobina (przez analogię do miary stosunku rynkowej do księgowej wartości aktywów, która ma taką nazwę) ulega znacznym wahaniom. Wynika to między innymi ze standardów sprawozdawczości finansowej. Banki nie musza wyceniać znacznej części posiadanych aktywów zgodnie z ich ceną rynkową („mark-to-market”). Na przykład w czasie kryzysu finansowego Lehman Brothers zmniejszył w bilansie wartość swojego portfela CMBS (commerical mortgage-backed securities) o jedyne 3%, podczas gdy w tym samym czasie indeks CMBS spadł o 10%. Wartości księgowe nie odzwierciedlają też spodziewanych strat w przypadku kredytów, co do których istnieje silne przekonanie, że nie zostaną spłacone. 

Oznacza to, że rynkowa wartość kapitału własnego zawiera w sobie informacje, których nie uwzględnia wartość księgowa. To drugi wniosek z badania Begenau i współautorów. Q Tobina pozwala prognozować rentowność holdingów bankowych w horyzoncie dwóch lat. Wysokie Q dobrze przewiduje podwyższoną rentowność i mniejsze problemy z niespłacalnością kredytów. Trzeci wniosek dotyczy różnic między bankami. Różnice w poziomie dźwigni obliczonej w oparciu o wartości rynkowe między bankami rosną w czasie kryzysu finansowego. Szczególnym przypadkiem jest jej zachowanie dla Citigroup – wystrzeliła z mniej niż 20 do ponad 100. Dla Q Tobina zachodzi odwrotne zjawisko, różnice bowiem maleją.  

Co dzieje się, gdy wartość rynkowa banku nagle spadnie o 1% (za sprawą czynników właściwych danemu bankowi a nie przez coś, co dotyczy całej gospodarki)? Zaskakująca powolność reakcji na taki szok to trzeci fakt udokumentowany przez badaczy. Po czterech latach wartość rynkowa jest nadal niższa o 0,8%. To niewielkie odbicie jest w dużej mierze zasługą zmniejszenia wypłacanych dywidend. Wartość księgowa reaguje bardzo powoli i jej spadek to 0,5% po 10 kwartałach – czyli mniej niż dla wartości rynkowej. Potem zostaje na tym poziomie na stałe.  Zmiany wartości rynkowej nie przekładają się w pełni na zmiany wartości księgowej nawet po upływie pięciu lat. W tym czasie banki stopniowo redukują swoje zobowiązania, żeby z powrotem osiągnąć docelowy poziom dźwigni mierzonej wartością rynkową. 

Dlaczego bankierzy nie śpieszą się, żeby odzwierciedlać straty w swoich bilansach? Rozmaite przepisy regulujące działanie sektora bankowe dotyczą wartości księgowych. Spadek księgowej wartości kapitału własnego mogłoby sprawić, że bank przestałby spełniać wymogi nałożone przez nadzór bankowy. Skąd wiemy, że banki faktycznie przejmują się tymi wymogami? 

Laura Blattner (Stanford) i współautorki badają, co stało się z raportowaniem strat kredytowych przez portugalskie banki, kiedy w 2011 roku ogłoszono wyższe wymogi kapitałowe. Paradoksalnie zwiększyło to kredyt udzielany firmom, które miały problemy z jego spłacaniem. Dlaczego? Odmowa dalszego finansowania popchnęłaby te firmy do upadłości. To z kolei wymusiłoby na bankach odnotowanie strat z powodu niespłaconych kredytów. Dalsze finansowania podtrzymywało te firmy przy życiu, dzięki czemu wartość księgowa banków nie spadała poniżej wymaganych poziomów.  

Taylor Begley (London Business School) ze współautorami pokazują z kolei, że gdy księgowa wartość kapitału własnego zbliża się niebezpiecznie blisko minimum wymaganego przez regulacje, banki zaniżają raportowany poziom ryzyka. Jeśli takie zaniżenie zostanie wykryte przez nadzór (gdy ceny aktywów trzymanych przez bank będą bardziej zmienne, niż bank to raportował), to bank zostanie ukarany koniecznością zwiększenia kapitału własnego. Stawia to bank przed wyborem: albo zaniżyć ryzyko, mieć niższy poziom kapitału własnego i liczyć się z potencjalną karą w przyszłości; albo ponieść koszty pozyskania wyższego kapitału własnego. Oznacza to, że raportowane przez banki poziomy ryzyka niosą ze sobą najmniej informacji właśnie wtedy, gdy ich znaczenie jest największe.

Dziennik Gazeta Prawna, 13 maja 2023 r.

Tags: 
Tłoczone z danych