Jakie jest znaczenie imigracji zarobkowej dla gospodarki Polski?

Jakie jest znaczenie imigracji zarobkowej dla gospodarki Polski?

Tak jak dla emigrantów z Polski punktem odniesienia jest Londyn, tak dla części Ukraińców, Gruzinów czy Kazachów punktem odniesienia może być Warszawa czy Kraków. Trzeba się z tego cieszyć, a nie tego obawiać. Większym problemem jest to, że polski rynek pracy, w przeciwieństwie do na przykład brytyjskiego nie jest przyjazny – ani dla pracowników krajowych, ani dla imigrantów - powiedziała w rozmowie z PAP, Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego i współzałożycielka ośrodka badawczego GRAPE. Film Bankier.TV

 

Od wielu lat i na całym świecie jest pewna grupa zawodów, które stanowią dla części osób cel, aspirację. Te zawody i branże to instytucje akademickie, finanse, ubezpieczenia, usługi IT, w tym też grafika czy projektowanie oraz medycyna. Dla części osób z Ukrainy czy Białorusi w Polsce miejsca pracy w tych branżach i zawodach są atrakcyjniejsze niż na rodzimym rynku pracy. Nie ma w tym nic dziwnego ani wyjątkowego." - wskazała Tyrowicz. „O sprawności danego rynku pracy świadczy to, jakie są możliwości awansu imigrantów w nowym kraju.” – dodała.

"Chodzi o tzw. entry jobs, czyli zawody, które się wykonuje zaczynając pracę w innym kraju. Na przykład dla Polaków przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii najpopularniejszymi branżami były gastronomia, budownictwo i rolnictwo. Taka praca na start, szczególnie dla kogoś o niewielkim doświadczeniu zawodowym, ułatwiała względnie szybką stabilizację finansową, środki na wynajęcie mieszkania. Potem jednak trzeba było rozejrzeć się jak funkcjonuje brytyjski rynek pracy i zacząć szukać pracy bardziej zgodnej z zawodem i aspiracjami." - wyjaśniła Tyrowicz. Według niej warto przyjrzeć się temu mechanizmowi, bo w tych samych branżach podejmują pierwszą pracę w Polsce Ukraińcy.

"Kiedy analizowaliśmy emigrację z Polski do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii czy Niemiec, patrzyliśmy na to, na ile drożne są tzw. kanały wejścia na wyższe poziomy kwalifikacji. Chodzi np. o sytuację, gdy ktoś przepracował 2-3 miesiące przy robieniu kanapek, podszkolił język, wziął udział w procesie rekrutacyjnym i zaczął pracować w finansach" - powiedziała w rozmowie z PAP. Jak wyjaśniła np. na brytyjskim rynku pracy mechanizm ten działa relatywnie sprawnie. "Stosunkowo szybko, czyli w ciągu roku, półtora ponad 40 proc. Polaków o wysokich kwalifikacjach udawało się znaleźć pracę zgodną z kierunkiem wykształcenia, nawet jeśli wciąż na niższym niż pożądane stanowisku (np. pracownika oddziału banku a nie specjalisty w centrali). Ta sytuacja jest o tyle korzystna, że otwiera drogę do awansu zawodowego w przewidywalnej przyszłości" - zaznaczyła.

Jak zauważyła, z badań dotyczących ostatniego napływu Ukraińców do Polski, czyli po 2014 roku, wynika, że tego typu procesy na naszym rynku pracy zachodzą w niewielkim stopniu. Według niej, nawet, jeśli ktoś zmienia swoją pierwszą pracę, to następna jest bardzo podobna.

"Ponieważ brytyjski rynek pracy jest inkluzywny, przyjazny i sprawnie funkcjonuje, względnie szybki awans zawodowy jest możliwy. Polska jest natomiast krajem, gdzie jest to trudne lub wręcz niemożliwe dla zdecydowanej większości pracowników. Negatywne doświadczenia związane z niesprawnością polskiego rynku pracy będą zniechęcały do trwałej migracji osoby o wysokich aspiracjach. Polska nie stanie się więc rynkiem docelowym dla tej grupy imigrantów w dłuższym okresie." - oceniła.
Tyrowicz podkreśliła, że pewne nasilenie napływu Ukraińców do Polski w ciągu ostatniego półtora roku nie daje jeszcze podstaw do oceniania, jak trwałe są strategie migracyjne tych osób. Są w Polsce od niedawna, z mocy prawa przejściowo, trudno zatem ocenić z góry, czy potraktują Polskę jako kraj docelowy.

Dlaczego ma to tak duże znaczenie? "Brytyjczycy oszacowali na wiele różnych sposobów, że imigracja jest dla nich korzystna, ponieważ ułatwia im wybranie najmądrzejszych ludzi z całego świata, a nie tylko z tych, którzy się urodzili na Wyspach Brytyjskich. Jeśli Polska nie stanie się krajem docelowym imigrantów, ten mechanizm w Polsce nie zadziała. Bez przyjaznego, inkluzywnego rynku pracy będzie to niemożliwe." - podkreśliła Tyrowicz. I dodała: "Myśl o tym, że fala imigracji do Polski wzbiera i za kilka lat napływ obcokrajowców na nasz rynek będzie znaczący jest zatem mało prawdopodobna. Skoro nie można tu robić kariery, mobilni pracownicy z innych krajów poszukają innego rynku pracy." - wskazała.

Inną kwestią, jak podkreśliła, jest to czy imigrant ma szansę zafunkcjonować na nowym rynku pracy równie sprawnie, jak osoba, która się w danym kraju urodziła i wykształciła. Na przykład, czy może osiągnąć ten sam poziom zarobków. "Z badań prowadzonych wspólnie z dr hab. Pawłem Kaczmarczykiem z Ośrodka Badań nad Migracjami UW, dotyczących brytyjskiego rynku pracy wynika, że Polacy zarabiają średnio 17-18 proc. mniej niż porównywalni pracownicy urodzeni i wykształceni w Wielkiej Brytanii. A jest to przecież rynek, na którym łatwo i szybko można pracę znaleźć, relatywnie szybko można awansować i stosunkowo łatwo znaleźć pracę w swoim zawodzie. Wakaty średnio zapełnia się tam w ciągu 2-4 miesięcy, równie krótki jest czas poszukiwania pracy przez pracownika" - zauważyła Tyrowicz. „Źródła tego zjawiska są tematem realizowanego przez nas projektu, więc jeszcze chwile trzeba poczekać na definitywne wyniki, ale sama obserwacja, że statystycznie nie da się w pełni >>przenieść<< swojego kapitału ludzkiego do innego kraju jest istotnym wkładem do rozumienia natury procesów migracyjnych”.

"Jeśli jednak nawet te wstępne wyniki przyłożymy przez analogię do polskiego rynku pracy, który pod żadnym względem nie przypomina brytyjskiego, otrzymamy obraz mało optymistyczny. Na przykład w Polsce firmy szukają pracowników około 3-6 miesięcy, a osoby bezrobotne średnio rok. O ile historia Polaka w Londynie mogła mieć happy end, tak Ukrainiec w Warszawie ma na niego znacznie mniejsze szanse.” - oceniła Tyrowicz.

Jak wyjaśniła, statystyczny Ukrainiec w Warszawie, jeśli jest kobietą, pracuje w tzw. usługach domowych i opiekuńczych i ma małą szansę awansu. Jeżeli jest mężczyzną, znajduje zatrudnienie w przedsiębiorstwie budowlanym albo rolniczym. "Młody narybek, który niedawno przyjechał do Polski, znajduje zatrudnienie w hotelarstwie i gastronomii, więc być może ich szanse na awans będą większe" - zaznaczyła. I dodała: "Jeśli studiują, to być może zbudują dodatkowe więzi społeczne ułatwiające późniejsze poruszanie się po rynku pracy. Jeśli jednak tych innych więzi nie zbudują, będzie im trudno znaleźć pracę inaczej niż przez znajomości innych Ukraińców. Takie zamknięcie w konkretnych segmentach, gdzie wynagrodzenia nie są wysokie a możliwości awansu i rozwoju zawodowego pozostają ograniczone, nie sprzyja aspiracyjnym migracjom." - wyjaśniła. Dlatego, jak powiedziała, będą do Polski przyjeżdżać osoby o potencjalnie niższym poziomie ambicji zawodowych. "Nie jest to sytuacja pożądana" - podkreśliła.

Według Tyrowicz, największym problemem polskiego rynku jest niesprawnie działające pośrednictwo pracy, które zmniejsza zarówno zainteresowanie tworzeniem miejsc pracy przez pracodawców, jak i zdolność pracowników do tego, by się odnaleźć w nowych miejscach pracy. "Dla gospodarki jest to bardzo zła sytuacja. Skoro znalezienie lepszej oferty zajmuje pracownikowi bardzo dużo czasu, albo w ogóle do tego nie dochodzi, to pozostaje on w swoim nieoptymalnym miejscu pracy. Nie jest tam superpracownikiem dla pracodawcy, a firma, w której pracuje nie jest dobrym pracodawcą dla niego. Wszyscy tkwimy w niekorzystnej sytuacji, bo boimy się alternatywnego scenariusza wiecznego poszukiwania pracy (pracownik) czy kłopotliwego poszukiwania nowego pracownika (pracodawca). W ten sposób nie rozwijają się ani ludzie, ani firmy. Wolniej rośnie wydajność pracy, co przekłada się na potencjał rozwojowy gospodarki. " - podkreśliła Tyrowicz.

"Kluczem do usprawnienia rynku pracy jest pośrednictwo pracy. W wielu krajach od dawna działa ono poprawnie, jest więc od kogo się uczyć. Kolejna grupa krajów – wśród nich m.in. Niemcy – podjęła wysiłek zreformowania pośrednictwa pracy i osiągnęła tu wielki sukces. Radykalna poprawa jest więcj możliwa. Należy tylko skorzystać ze sprawdzonych doświadczeń" - zakończyła Tyrowicz.

Seminarium na temat roli imigracji dla polskiego rynku pracy zorganizowała Fundacja Naukowa CASE-Research w partnerstwie z BRE. maja/ (PAP)