Racjonalny altruizm

Racjonalny altruizm

Gdyby cofnąć się w czasie do początków teorii ekonomii i opisu człowieka podejmującego decyzje okazałoby się, że zgodnie z wizją Adama Smitha szanse powodzenia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy są absolutnie zerowe.  Kolejny finał za nami, a jego wynik każe nam sądzić, że albo koncepcja człowieka racjonalnego nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, albo wszyscy darczyńcy są… nieracjonalni.

Spośród nauk społecznych, ekonomia wydaje się być jak najdalsza pojęciu altruizm. Przecież „maksymalizujący użyteczność” homo oeconomicus, utożsamiany był raczej z egoistą gromadzącym bogactwo niż społecznikiem, który poświęca część własnych zysków na rzecz drugiego człowieka.  Jednak, jak pokazują liczne badania, rezygnacja z czegoś dla siebie na rzecz innej osoby lub społeczności wydaje się być równie naturalna dla człowieka, jak zachowania egoistyczne. Gary Becker, prekursor badań nad altruizmem w ekonomii, przekonuje, że oba typy decyzji mogą być podejmowane przez jedną i tę samą osobę. Znaczenie mają bowiem okoliczności – tutaj sam Becker wspomina o wsparciu jakie mamy w zwyczaju oferować członkom rodziny, choćbyśmy na co dzień zajmowali się wyłącznie twardymi negocjacjami w świecie finansjery.

Co ciekawe Becker nawet za wsparciem dla najbliższych potrafił doszukiwać się podwójnego dna motywacyjnego. Douglas Bernheim (Stanford), Andrei Schelifer i Larry Summers (Harvard) potwierdzili jego domniemania analizując dane dotyczące częstości odwiedzin dzieci u starszych rodziców przebywających w domach opieki. Im większy majątek (a więc i oczekiwany spadek) tym częściej odwiedzany senior czy seniorka rodu. W rodzinach z większą liczbą spadkobierców, zaobserwowano nawet swego rodzaju wyścig pomiędzy rodzeństwem.

Szczególnie trudno jest ocenić, czy obserwujemy faktycznie chęć pomocy drugiej osobie (definicyjny altruizm) czy też przejaw innych motywacji (w tym potencjalnie egoistycznych). Na pierwszy plan wysuwa się często pytanie czy motywacją nie jest chociażby chęć ogrzania się w świetle reflektorów skierowanych na dobroczyńcę. Lub też, czy działanie prospołeczne nie jest ze strategicznego punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem (na dłuższą metę).

W tropieniu altruizmu w szczególny sposób pomagały i nadal pomagają eksperymenty. Najbardziej kanonicznym przykładem takiego eksperymentu jest tzw. „dyktator”. Naprzeciw siebie (lub przed ekranami komputerów) siadają dwie nieznające się wcześniej osoby. Eksperymentator daje jednej z nich pewną kwotę (np. 100) zł i prosi, żeby osoba, która otrzymała pieniądze podzieliła kwotę między siebie a drugiego gracza. I tyle. Nie ma kolejnej gry, ani zadania, po eksperymencie uczestnicy rozchodzą się do domów i prawdopodobnie nigdy więcej się nie spotkają. Cóż prostszego, będąc „dyktatorem”, wziąć dla siebie całą pulę i zostawić drugiego gracza z niczym? A jednak, gdy Daniel Kahneman (Berkeley), Jack Knetsch (Simon Fraser) i Richard Thaler (Chicago) przeprowadzili tę grę, trzech na czterech uczestników podzieliła otrzymaną kwotę równo między siebie a drugiego grającego. Po tym badaniu z lat 1980tych rozpoczęła się fala eksperymentów, w których manipulowano między innymi informacją na temat drugiego gracza, warunkami podziału, kontekstem decyzji, itp.

John List (Chicago) na przykład zweryfikował rolę szlachetnych pobudek. W jego wersji eksperymentu obaj uczestnicy dostawali początkową pulę, a następnie jeden z nich miał możliwość podzielenia się dodatkową nagrodą. Gdyby kierowała nami tylko chęć podzielenia się z innymi, nie miałoby znaczenia, że jeden gracz dostaje kwotę pomnożoną przez jakąś liczbę, a dla drugiego mnożnik wynosi zawsze 1. Tymczasem w eksperymencie Lista możliwość odbierania pieniędzy obniżała znacząco altruizm graczy, natomiast kontekst wynagrodzenia za wykonaną pracę skutkował brakiem chęci do dzielenia się u gracza, który był w lepszej wyjściowej sytuacji.

Idąc krok dalej, Joyce Berg, John Dickhaut i Kevin McKabe (Minnesota) powiązali altruizm z zaufaniem społecznym i wzajemnością. Jeśli ja pomogę dziś, tym większa szansa, że potrzebując pomocy jutro otrzymam ją od kogoś innego. W ich eksperymencie jeden gracz otrzymywał pulę pieniędzy, z których część mógł przekazać drugiemu graczowi, ale tym razem eksperymentator zwielokrotniał przekazywaną kwotę. W drugim kroku, gracz drugi mógł odwdzięczyć się graczowi pierwszemu oddając mu część potrojonej wygranej. I znów, choć teoria zakładałaby, że pierwszy gracz nie powinien oddać nic, ponad 90% uczestników postąpiła inaczej.

Po latach badań i setkach eksperymentów można powiedzieć, że brak skrajnego egoizmu w grze „dyktator” jest stosunkowo uniwersalny: gracze średnio „oddają” drugiemu uczestnikowi ok. 25% całej puli. Czy konkluzją z tej lekcji było uznanie ludzi za nieracjonalnych? Absolutnie nie. Ekonomia altruizm zaakceptowała i wcieliła do kanonu podstawowych pojęć, choć cały czas próbuje zrozumieć, jakie naprawdę motywacje kryją się za skłonnością do dzielenia się z innymi.

Dziennik Gazeta Prawna, 17 stycznia, 2020

Tags: 
Tłoczone z danych