Zbyt (dobro)wolne oszczędzanie na emeryturę

Zbyt (dobro)wolne oszczędzanie na emeryturę

19 stycznia w Kancelarii Prezydenta odbyła się kolejna z licznych debat na temat problemów społecznych w Polsce. Tym razem tematem były niskie dobrowolne oszczędności emerytalne w ramach funkcjonujących już rozwiązań (tj. IKE, IKZE i pracownicze programy emerytalne). Pewien zestaw diagnoz i propozycji przygotowało Towarzystwo Ekonomistów Polskich - m.in. dr Joanna Rutecka i Ryszard Petru. Celem debaty w Kancelarii Prezydenta było przedstawienie tych propozycji i skonfrontowanie ich z wiedzą z innych źródeł oraz stanowiskiem związków zawodowych, organizacji pracodawców oraz różnych grup osób i organizacji związanych z tą tematyką. W panelu udział wzięla prof. Barbara Liberda, przybliżając zgromadzonym wyniki wieloletnich badań nad oszczędnościami w Polsce. Choć programy dobrowolnego oszczędzania na emeryturę są mało popularne w Polsce, samo oszczędzanie jest mało że popularne, to rośnie w Polsce na przestrzeni ostatniej półtorej dekady. Konfrontacja z tymi wynikami pozwoliła choć częściowo rozprawić się z mitem, że Polacy nie oszczędzają, bo ich na to nie stać, choć oczywiście miary oszczędności oszacowane na podstawie danych z Badań Budżetów Gospodarstw domowych odnoszą się do przepływów (oszczędności w danym miesiącu) a nie stanów (skumulowany majątek w życiu). Wydaje się zresztą, że nawet w tych danych można doszukać się zmian związanych z reformami systemu emerytalnego w Polsce. Michał Myck (CenEA) i Krzysztof Karbownik (Northwestern University) opracowują analizę skłonności do oszczędzania, porównując dwie grupy badanych: kohorty, na które reforma już oddziałuje i kohorty, które są bardzo zbliżone wiekiem i strukturą zatrudnienia, lecz reforma ich nie objęła. Jak tylko opublikowane zostaną te badania, na pewno o nich napiszemy. Drugim istotnym głosem była prezentacja Piotra Lewandowskiego z IBS, który przede wszystkim zwrócił uwagę na rolę formy pracy oraz jej stałości w tym, jaki odsetek bieżących dochodów możemy i odkładamy na długookresowe inwestycje/oszczędności. Po pierwsze, jak wskazują eksperymenty, na faktyczną skłonność do oszczędzania rzutują nie tylko zachęty finansowe (np. ulga podatkowa w przypadku IKZE), ale przede wszystkim świadomość celu i kosztów alternatywnych samego oszczędzania (m.in. seria eksperymentów terenowych Davida Robalino z The World Bank). Po drugie, obecne instrumenty dedykowane oszczędnościom emerytalnym są słabo dostosowane do niestałych przychodów od wielu pracodawców. Stąd skuteczne mechanizmy zachęcania do oszczędzania muszą się koncentrować na wszystkich zarobkujących, a nie tylko etatowych pracownikach o dochodach wystarczająco wysokich, by ulga podatkowa miała szanse być atrakcyjna. Podobny pogląd wydaje się podzielać także Piotr Arak w tekście dla Obserwatora Finansowego NBP. Ocena, czy oszczędności poza obowiązkowym systemem emerytalnym są niskie, nie wydaje się chyba tak całkowicie bezsporna. Po pierwsze, strategii oszczędzania może być wiele. Przykladowo, kupno na kredyt mieszkania w okresie aktywności zawodowej, by na emeryturze je sprzedać lub wynajmować jest także sposobem na oszczędzanie, choć nie jest to IKE/IKZE/PPE i w danych widać to jako dług a nie oszczędność gospodarstwa domowego. Po drugie, niski procent uczestnictwa w tych programach należałoby uzupełnić o liczne produkty polis inwestycyjno-ubezpieczeniowych i innych podobnych rozwiązań. Po trzecie, dla części osób strategią może się wydawać dbałość o swój kapitał ludzki i stan zdrowia (czy szerzej: dobrostan), by pozostać dłużej aktywnym. Na ile rozsądne ekonomicznie są te strategie to zupełnie inne pytanie. Kluczowe jest jednak to, że niskie liczby uczestników IKE/IKZE/PPE mogą być naprawdę nieinformatywne. Inną przyczyną, dla której stawiamy tezę o sporności (zamiast bezsporności) jest dostrzeżenie efektów kohortowych. Roczników, dla których posiadanie prywatnych wysokich oszczędności naprawdę jest ważne, nie na razie ma aaaaż tyyyleee. Dla 40-50-latków prywatne oszczędności to dodatek, ale ich stopa zastąpienia w systemie publicznym nie będzie jeszcze aż tak niska. Oszczędzać na emeryturę powinni jeszcze młodsi, a czy w rzeczywistości to robią - nie wiemy po prostu. Jeszcze innym tematem jest dyskusja o tym, jaki instrument jest optymalny, by przyspieszyć narastanie oszczędności z przeznaczeniem na emeryturę. Czy doprawdy nie możemy zwiększyć składki obowiązkowej? Bo pozostałe - alternatywne - rozwiązania też niosą za sobą efekty dobrobytowe i dla sektora finansów publicznych. Standardowo - GRAPE nie będzie ustawał w wysiłkach, by w tę debatę wcisnąć jeszcze więcej analiz/faktów. Co nam z tego wyjdzie? Na pewno to opiszemy :).