Rodzice nagrywający dziecko łamali prawo autorskie?
Cała sprawa zaczęła się zupełnie niewinnie. W 2007 r. Stephanie Lenz nagrała i opublikowała w serwisie YouTube 29 sekundowy, amatorski film, na którym jej syn tańczy do utworu Prince'a. Pomimo bardzo niskiej jakości (przede wszystkim dźwięku), wytwórnia Universal Music Group zażądała usunięcia klipu z sieci.
Oburzona matka porozumiała się z organizacją Electronic Frontier Foundation (EFF) i postanowiła dochodzić swoich spraw przed sądem. Zdaniem Matki i EEF, nie doszło do naruszenia praw autorskich, z uwagi na instytucję dozwolonego użytku, w zakresie którego mieścił się czyn Pani Lenz.
Powód (Stephanie Lenz) domaga się stwierdzenia przez są naruszenia Digital Millenium Copyright Act, co otworzy drogę do dochodzenia odszkodowania od wytwórni Universal. Orzeczenie będzie miało bardzo istotne reperkusje. Powszechnie wiadomo, że posiadacze praw autorskich często domagają się usunięcia materiałów, do których nie mają praw. Wynika to z błędów popełnianych przez antypirackie automaty, które wysyłają prośby o usunięcia treści. Kontrolowanie tych żądań dla żadnego z podmiotów obrotu nie jest opłacalne. Teraz może się to zmieni.
Interesujące jest zachowanie YouTube, który nie zaangażował się w sprawę. Domniemuje się, że Youtube zawarł umowę z Universalem, o zrzeczenie się roszczeń za nieuzasadnione usuwanie filmów - zapewniając sobie cichą zgodę na omijanie prawa.
Więcej informacji tutaj.