Robin Hood idzie uczyć, jak łowić ryby
Pierwszy milion trzeba ukraść – mówią w Polsce. Pierwszy milion trzeba odziedziczyć – mówią w Stanach Zjednoczonych. Oba powiedzenia łączy to, że co do zasady wielkie majątki pochodzą z jakiegoś dziwnego prawa natury, a nie z pracy własnej. To podskórne przekonanie podsyca pragnienie opodatkowania bogaczy (oczywiście pod hasłem oddawania biednym). O ile podatek od majątku per se budzi kontrowersje ekonomistów, to progresywne opodatkowanie spadków budzi już bardziej powszechną akceptację, a już niemal nikt się nie burzy na opodatkowanie wygranych losowych. Na ile nasze intuicje są zgodne z danymi?
Ani trochę! W skrócie: za gromadzeniem majątku nie stoją wspaniałe pomysły biznesowe, wyjątkowy zmysł do monopolizacji czy dziedziczenie miliardów z dziada pradziada. Liczy się praca i oszczędzanie z pracy. Ci, którzy zarabiają więcej, więcej z zarobków odkładają i to generuje ich pozycję w rozkładzie majątków.
Przez dekady zdobycie danych, w których jednocześnie dostępne są informacje o dochodzie z pracy, z działalności gospodarczej, z majątku oraz informacji o odziedziczonym majątku było niemożliwe. Zazwyczaj dane o majątku są w ogóle mało dostępne, a dane o dochodach z badań ankietowych lub podatkowych niewiele mówią o dziedziczeniu i gromadzeniu oszczędności. Naszą świadomość kształtowały historyczne opowieści o zubożałej szkockiej szlachcie, którą dobił podatek od majątku i miliardy dziedziczone po seniorach rodów znanych z pierwszych stron gazet po obu stronach Atlantyku. Narracje o monopolistach (Gates i Zuckerberg) oraz narracje o dziedzicach (Agnelli , Bentacourt, Kulczykowie czy rodziny szlacheckie) mają tyle czaru demagogicznego, że trudno było przełamać jałowe paplanie o ciągle tych samych historiach. Impas przełamały kraje skandynawskie, gdzie obywatele sprawozdają nie tylko informacje o dochodach do celów podatkowych, ale także informują o posiadanych ruchomościach, nieruchomościach i papierach wartościowych. I nawet jeśli czasem część zgromadzonego dobytku próbują ukryć przed czujnym okiem swoich państw, to jest to zjawisko rzadkie w tak w sensie liczby obywateli, jak w i sensie majątku, który ukrywają.
Sandra E Black (Columbia University) i współautorzy prześledzili trzy dekady dochodów z pracy, biznesu i gromadzenia majątków przez wszystkich Norwegów. Dzięki tym wspaniałym danym, udało im się udokumentować wiele istotnych faktów. Po pierwsze, większość dziedziczenia odbywa się pomiędzy osobami starszymi: przeżywający małżonek formalnie otrzymuje majątek zostając wdową lub wdowcem. Majątek ten to najczęściej oszczędności życia, więc stanowi wysoki odsetek własnego majątku. Dla osób poniżej 40 roku życia, choć ich majątki są niewielkie, odziedziczone majątki stanowią ogółem niewielką część majątku, nawet wśród osób o wysokim poziomie dochodu.
Po drugie, choć naturalnie spadki występują znacznie częściej wśród osób o wysokich możliwościach zarabiania, to są one praktycznie zaniedbywalne w porównaniu z majątkiem, jaki te osoby są w stanie wygenerować samodzielnie. Autorzy konstruują miarę potencjalnego majątku, która mierzy potencjał zarabiania (z pracy i z oszczędności) oraz odziedziczony majątek. Wśród osób o wysokim potencjalne odsetek tych, którzy cokolwiek odziedziczą jest zdecydowanie wyższy niż wśród osób o najniższym potencjale gromadzenia majątku. Ale to związane jest głównie z dziedziczeniem kapitału ludzkiego (oraz, być może, sieci społecznych), a nie z koronami przelanymi po śmierci dziadków, ciotek czy wujków.
Po trzecie, podatek od majątku praktycznie niczego nie zmienia. Choć podatki są w Norwegii wysokie i progresywne, oraz choć spadki i majątek obciążone są podatkiem (w Polsce nie ma ani jednego, ani drugiego) – nie ma to niemal żadnego wpływu na zróżnicowanie zdolności do gromadzenia majątków. Urodzeni w bogatszych rodzinach, inwestują większą część dochodów na rynku kapitałowym, osiągając wysokie stopy zwrotu z kapitału, podczas gdy urodzeni w rodzinach bez majątku nie mają czego zainwestować, nie mają zatem na czym zarobić. Ale poza tą różnicą w strukturze dochodów pomiędzy najbardziej majętnymi i najmniej majętnymi rodzinami – redystrybucja za pomocą podatku od majątku po prostu nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
Jaki morał z tych danych? Państwo-regulator, który chce skutecznie zrównywać szanse, zapewni biednym i bogatym rozsądny dostęp do możliwości kumulowania oszczędności na rynkach kapitałowych i korzystania na ich rozwoju. Mało progresywny ten wniosek? Zawsze można wrócić do paplania o opodatkowaniu miliardów Jeffa Bezosa, przecież mu się nie należą…
GRAPE | Tłoczone z danych dla Dziennika Gazety Prawnej, 5 marca 2021 r.